środa, 26 lutego 2014

BZDURKI SPOD KLAWIATURKI{z cyklu SPY DAY}: LUTY/ FEBRUARY

Bonjour.
Dzisiaj czas na podsumowanie lutego. Ponieważ zdjęcia do tego projektu robię przez cały miesiąc, potem mam problem z wyborem i redukcją zdjęć do minimum. Dzisiaj będzie krótko, ponieważ mam wyjątkowo dużo pracy, a ból głowy uniemożliwia mi bycie sprawną... nie tylko umysłowo.

Każdy dzień trzeba zacząć od śniadania. U mnie bywa to różnie, ale po jednej ze środowych rozmów, postanowiłam zrobić kolejny krok w celu dbania o siebie. Zaczęłam jeść sensowne śniadania a nie takie na szybko, byle co wrzucić do żołądka, by móc się napić kawy..
Jak nie pyszny chlebek, to pyszne bułeczki ( nie, nie jadam namiętnie croissantów, gdyż albowiem nie mam ambicji posiadania sylwetki płetwala błękitnego). Płatki, które kupuję, staram się by były bez cukru, bez rodzynków, kokosów, czekolady, wisienek i truskawek. Najchętniej z migdałami tylko i orzechami.

Internet to poważny złodziej czasu. przyjemnie siedzieć na blogach, popatrzeć na zdjęcia, poczytać mądre artykuły, śmieszne anegdoty, ale jeśli ma się tylko 24 godziny w dobie i w tym czasie ambicje zrealizowania swoich potrzeb, pasji, ambicji, zajęcia się obowiązkami koniecznymi ( dom), jak i przyjemnymi ,choć nie zawsze ( dzieci) i zawsze ( W.- ale wazelinaaaa!), to trzeba zrezygnować z włączania laptopa. Ja staram się, na ile to możliwe nie włączać do 13.oo sprzętu i do tego czasu zająć się mym Franczeskiem, z którym to:
Rysujemy - tu portret uśmiechniętej buzi.
Wykonujemy ćwiczenia.
Lepimy ciastoliną, masą solną i takie tam.


 Mówią: IDZIE LUTY ,PODKUJ BUTY. Tośmy podkuli i ... na spacerach szukamy wiosny.

No dobrze - raz w środę - bo byliśmy wtedy na konikach spadło trochę śniegu...

Ale to był tylko raz...

A to dla Lucy, która narzekała w ostatnim spadeju, że mnie nie ma. Oto jestem:

Siedzimy też w ogrodzie ( jak nie pada):


Gdy Franczesko idzie spać, mogę wreszcie SOBIE  umyć szybę, którą namiętnie mój Syn liże, wyciera, pociera, maże...

Oczywiście, musi potem ponieść karę. Na przykład czeka go odkurzanie...
... albo musi coś naprawić:

Popołudniu gdy Franek wstanie, musimy nadrobić zaległości literackie. Teraz głównie na tapecie jest "Wesoły Ryjek", o którym gdzieś pisałam ,ale teraz nie chce się mi szukać posta...
I znowu specjalnie dla Lucy - jestem trochę ;)

Ostatnio przygotowywałam ciepłą kolację. Frank mi zniknął i do tego było tak przerażająco cicho. Z drżącym sercem zajrzałam do pokoju dzieci... Franio uczy się czytać po francusku :D

Żeby jednak dziecko nie zapomniało, że wciąż mamy zimę, zakłada sobie rękawiczki w ramach zabawy w a - ku ku!

Storczyk mój postanowił puścić kwiaty z dwóch pędów. To zdjęcie z poczatku miesiąca, teraz już mam więcej rozwiniętych kwiatów i na górze, i na dole...

Z ważnych dat, czy też okazji:
Łosiemnasta Rocznica naszego bycia razem...

 Walenie W Tynki:


Dobra... zbliża się wieczór.... Franek już położony, Jagna u nas jeszcze czyta...

O 21.oo następuje pedagogiczne wykopanie dziecka z naszej sypialni, a potem... Każdego wieczora albo "Breaking Bad", albo "Friends", albo seks. Dla każdego coś dobrego. ( Tylko w przeciwieństwie do Lucy - ja nie mam wtedy wąsów:))*

 I z tą zagadką,  co dzisiejszego  wieczora wypadnie, zostawiam Was...

Do widzenia się z Państwem,
Jagodzianka

*Jeśli chcecie wiedzieć, o co chodzi z tymi wąsami, zajrzyjcie do autorki pomysłu na SPAJDEJA

12 komentarzy:

  1. seks bez wąsów? oj weeeeź
    ja też już prawie całkiem bez, zaliczyłam bowiem kolejną sesję lasera, a że z każdą wizytą jestem coraz bardziej odporna na ból, zaczynamy wchodzić w obszary, o których się filozofom nie śniło (jak również paniom z delikatnym owłosieniem)
    ale żeby nie było monotematycznie, muszę - zamiast cię pochwalić - zszargać w parterze, za tę wiosnę, za kolory, za światło... a u mnie tylko błoto, suche badyle i nieudolne kreowanie wiosny ino w głowie
    a tak poważnie - cud, miód, malina

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kurczę, ja nie mam delikatnego owłosienia i to moja zmora. O laserze myślałam niejednokrotnie od 6 lat. No cóż, a że filozofom się nie śniło.... to na myśleniu ( jak to u filozofów) się na razie jedynie kończy. Z pewnych względów muszę to poważnie rozważyć... jak filozof znowu :D
      A'propos wiosny i światła. Jeśli to ukoi Twoje serce, to powiem Ci ,że tych słonecznych dni nie było wiele, za oknem przede wszystkim lało, lało, lało. Choć dziś, nie ukrywam, znowu mam słoneczko :D
      Dzięki :D

      Usuń
  2. No,no intrygujące zakończenie bardzo mi się podoba.
    Mamy słońce od kilku dni,więc wyjątkowo nie jestem zazdrosna:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oczywiście, że od kilku dni słońce jest u Ciebie, bo U MNIE GO NIE MA! :D Tym razem ja jestem zazdrosna ;)

      Usuń
  3. Ale swietny spajdej! Moj sie chyba tez zbliza wielkimi krokami! ;I

    OdpowiedzUsuń
  4. Pod napisem: " Mówią: IDZIE LUTY ,PODKUJ BUTY. Tośmy podkuli i ... na spacerach szukamy wiosny." długo zastanawiałam się czyje to włosy i co robią tak blisko ziemi! Serio! To wygląda jakby ktoś spuścił głowę i oparł czołem o glebę! Kilka razy wracałam, by to rozszyfrować. I wyszło mi w KOŃcu, że to konikowe kopytko, tak? Także dla mnie - najlepsze zdjęcie!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. tak, tak, KOŃcowa dedukcja właściwe - to kopytko kuca ;) Takich piór nie mam, choć ruda jestem :D

      Usuń
    2. taaa... to bardziej przypomina moje kudły, choć kolor teraz mam nieco inny, ciemniejszy... ale tak sobie pomyślałam - no, ok, mój łeb, ale co on robi na zdjęciu u Jagodzianki ;).

      ps. synek, jak dla mnie, jest bardzo do ciebie podobny! a w jego wieku miał identyczny fryz. ba, nawet w dorosłości też!

      jak więc widzisz, moje włosy dziś bardzo są związane z twoim postem :)

      Usuń
  5. ooo konie! są takie wspaniałe! aż Wam zazdroszczę!

    OdpowiedzUsuń
  6. A u nas dziś też było pięknie, więc słoneczka nie zazdroszczę :) Chociaż generalnie to pogoda w kratkę - ładnie, brzydko, ładnie, brzydko ;) Już zaczynam się bać co będzie w marcu ;)
    Skupienie Franka przy pracach naprawczych cudne ;)

    OdpowiedzUsuń