Dzień dobry się z Państwem.
Trudno być egoistą. Mam na myśli, oczywiście, tzw. "zdrowy egoizm". Myślenie o sobie nie jest dobrze widziane. Niemyślenie też. Bycie i życie dla innych, wciąż skupianie się na potrzebach najbliższych, czy też próbowanie spełniania oczekiwań społeczeństwa sprawiają, że uznajemy myślenie o sobie, o swoich potrzebach jako coś złego, niestosownego. Rośnie jednocześnie w nas frustracja, poczucie, że gdzieś tam zatracamy się, zaprzepaszczamy szanse. Rezygnujemy z własnego rozwoju, z ambicji zawodowych, z chwil tylko dla siebie, ze spotkań ze znajomymi, a nawet ze zwykłej kąpieli... A pamiętajcie: społeczeństwo trudno zadowolić...
Bo społeczeństwo ma jedynie wymagania wobec innych - nigdy wobec siebie.
I tak, jeśli kobieta w ciąży zadba o siebie i zafarbuje włosy, coś ładnego na siebie założy, pomaluje paznokcie, będzie uznana za egoistkę - ale w tym negatywnym znaczeniu - która to myśli tylko o sobie, a nie zastanawia się nad tym, że na pewno truje chemią dziecko. Jeśli natomiast nie będzie o siebie dbała, nosiła rozciągnięte dresy, włosy byle jak miała spięte - to dowie się, że jest kocmołuchem...
Kobieta, która po urodzeniu, z jakichkolwiek powodów postanowi karmić butelką, okrzyknięta zostanie wyrodną matką - myślącą tylko o sobie, a nie o dobru dziecka, bo przecież mleko matki jest najlepsze. Z tym że matka karmiąca piersią, nie daj Boże w miejscu publicznym, dowie się, że jest obleśną babą wywalającą cyce na widok publiczny...
Mama, która dba o siebie, ma potrzebę ładnie wyglądać, zadbać o swoją kondycję, korzystająca z fitnesów, kosmetyczek i tym podobnych miejsc od razu zostanie nazwana przez społeczeństwo "pindą zapatrzoną w siebie". Wszyscy będą żałować biednego dziecka zmuszonego do brania przykładu z takiej "pustej" matki. Zaś rodzicielka w dresie, bez makijażu - to dopiero zły przykład matki, która dbać o siebie nie potrafi i nic dziwnego, że mąż - bo na pewno to robi - zdradza ją. Powinien nawet bić, bo przecież jak można się tak zapuścić.
Już nie wspomnę o matce, która niedługo po urodzeniu wróci do pracy. Toż to dopiero wyrodne babsko! A dzieciątko jej tak potrzebuje, a ona tylko o karierach myśli. Zaś matka na wychowawczym... tylko SIEDZI SOBIE W DOMU, w ogóle się nie rozwija, a jej jedyną ambicją jest perfekcyjne przewinięcie niemowlaka...
Każdy akt myślenia o sobie jest źle odbierany przez innych. I to dotyczy każdego. Dziadkowie, którzy wreszcie postanowili pozwiedzać świat, pobyć ze sobą, cieszyć się z wycieczek rowerowych, na działkę, do lasu, uznani zostaną za egoistów ( wredne staruchy), bo przecież wnuki są i im należy się poświęcić, a nie jakieś tam "latanie po zagranicach"! A dzieci - rodzice owych wnuków - zapracowani, zmęczeni i należy im się pomoc.
I tak człowiek wciąż słysząc, że jego potrzeby powinny zejść na dalszy plan, żyje w przekonaniu,że zostając rodzicem, powinien poświęcić się, żyć tylko dla potomstwa swego. Wszelkie akty myślenia o sobie są w oczach otoczenia wyrazem niedojrzałości i nieświadomości roli, jaką się otrzymało. A dotyczy to szczególnie matek. PRAWDZIWA Matka Polka ma żyć tylko dla dzieci, służyć im, poświęcać się im i nigdy nie narzekać...
Jeśli jednak chcemy zacząć żyć zgodnie ze swoimi oczekiwaniami wobec życia, spełniać się, słuchać swego wewnętrznego głosu, należy przede wszystkim przestać myśleć, co powiedzą inni, czy innym się to spodoba, jak żyjemy. To NASZE życie i tylko od NAS zależy, jak je przeżyjemy.
Jestem egoistką. Bo pozwalam sobie czasami na kąpiel w sobotni poranek i wtedy mówię dzieciom, że mnie nie ma. Jestem ja i "Zwierciadło", albo "WO". To czas na przemyślenia moje o życiu, ludziach, sensie życia i tym, co muszę zmienić w sobie przede wszystkim.
Jestem egoistką, bo zamiast prasować dzieciom koszulki, biorę książkę i okrywam się kocykiem (rzadko się to dzieje, ale dzieje!).
Jestem egoistką, bo zaczęłam coraz częściej, podczas biegania ze szmatą i obłędem w oczach po domu, by było czysto, sucho i przyjemnie... zatrzymywać się i mówić, że NIE MUSZĘ być Perfekcyjną Panią Domu. są w życiu WAŻNIEJSZE rzeczy niż starcie kurzu z półek.
Jestem egoistka, bo potrafię czasami zamiast ugotowanych przez mła zdrowych, ekologicznych wspaniałych obiadków podać gotowe ( sklepowe) pierogi albo zamówić pizzę.
Jestem egoistką, bo na słowa mojej Mamy, że zajmie się dziećmi, żebym z W pobyła sam na sam lub spotkali z przyjaciółmi, nie odmawiam jak rasowa Matka Polka, tylko,mówię TAK i korzystamy z tej możliwości, zostawiając dzieci na "pastwę dziadków" ;). Dzięki temu chodzimy z W na koncerty, do kina, na spotkania towarzyskie. ( Pomijam fakt, że dzieciaki wręcz odliczają dni, kiedy będą mogły pojechać do Babci).
Jestem egoistką, bo lubię czasem pobyć sama i cieszę się, gdy W idzie z przyjacielem pograć w darta, albo umawia się z kumplami na męskie spotkanie. Mogę sobie wtedy pooglądać jakiś fajny film z rodzaju babskich, pomalować paznokcie, poczytać, albo po prostu... podłubać. Bo nic mnie tak nie odpręża i nie sprawia radości jak dłubanie ;)
Zapuściłam się trochę w fotografowaniu moich Gnomów, ale w przeciwieństwie do czasu we Francji, w Polsce płynie on dwa razy szybciej i ja nie nadążam.
W oczekiwaniu na spotkanie Jagody z Emmą ( francuską Przyjaciółką) na skype...
Siedzę w pracowni i kończę jeden projekt.
Franio: Mamusiu, jak skończysz, to pobawisz się ze mną?
Ja: Pobawię, bo chyba nie mam innego wyjścia.
Frank zdziwiony patrzy na drzwi: Mamusiu, możemy wyjść. Tu jest wyjście.
Do widzenia się z Państwem,
Jagodzianka.