Franio rozpościera swe ręce wzdłuż i mówi:
Mamo aż tak bardzo cię kocham, a ty?
Ja rozpościeram swoje
-O tak.
On, widząc, że moja rozpiętość rąk jest większa, swoje rączyny przesuwa do tylu i mówi:
-A ja cię kocham aż do pleców!
***
Jagoda miała wczoraj urodziny. Dostała prezenty, ale również pieniądze. Dnia następnego zapytałam, na co chce je wydać. Właściwie długo się nie zastanawiała.
- Na nowe szelki dla Fety. ( Wybrałyśmy "dizajnerskie" ocieplane ;).
Post świąteczny miałam napisać przed świętami, ale ilość zamówień na tę okoliczność przerosła moje oczekiwania. I chociaż miałam plany powiedzenia STOP, to jednak telefon i jednocześnie mejle od klientki nie pozwoliły mi na odmowę...
Otóż zadzwoniła do mnie Klientka, która właściwie w ostatniej chwili zalazła w necie moje pudełka na kluczyk dla dzieci. Okazało się, że właśnie takie pudełka były na liście Jej pociech do Mikołaja Gwiazdki/ Aniołka. Mimo że już tego typu zamówienia były u mnie na liście zamkniętej, nie mogłam odmówić, w sytuacji gdy dzieci o tym zamarzyły a ja mogłam to marzenie spełnić, prawda? Nawet kosztem kolejnej nieprzespanej nocy, bo czy to pierwsza taka? Druga? Na pewno nie ostatnia...
Wykonałam zatem jeszcze te szkatułki.
Gdy dzieci zobaczyły prezenty i owe pudełka wyraziły ogromną radość i zachwyt, że dostały to, co zapragnęły. Zaś najstarsza siedmiolatka tak wpatrywała się w swoje pudełko zrobione przeze mnie, tak je głaskała, aż powiedziała:
- Mamusiu, wiesz co... tak patrze na to pudełko i wiesz, widać, że ktoś, kto je malował, bardzo się starał, by było takie piękne... Musiał włożyć w nie dużo pracy i serca...
Wykonałam zatem jeszcze te szkatułki.
Gdy dzieci zobaczyły prezenty i owe pudełka wyraziły ogromną radość i zachwyt, że dostały to, co zapragnęły. Zaś najstarsza siedmiolatka tak wpatrywała się w swoje pudełko zrobione przeze mnie, tak je głaskała, aż powiedziała:
- Mamusiu, wiesz co... tak patrze na to pudełko i wiesz, widać, że ktoś, kto je malował, bardzo się starał, by było takie piękne... Musiał włożyć w nie dużo pracy i serca...
Powiem szczerze, że łzy wzruszenia poleciały mi po policzkach, bo dla mnie ważne słowa...
Ponieważ nie miałam czasu na wpis na blogu przed świętami, postanowiłam zrobić to w drugi dzień Świat. i znowu dostąpiłam wielkiego rozczarowania...
Do tej pory przechodziłam chyba ze 3 jelitówki i do tego dość łagodnie jak na jej możliwości, bo i o wylądowaniu w szpitali w wyniku jej "ataku" słyszałam. Tym razem ów wirus pokazał, gdzie jest moje miejsce... w WC... i to przez 3 dni. Nie będę przedstawiała szczegółów przebiegu choroby, bo nie mam potrzeby i przyjemności z opowiadania o takich rzeczach. Ale tym razem to było naprawdę wielkie uderzenie wirusa. Dreszcze, wymioty, kamień na żołądku., paradoks biegunki: i rzadko, i często..... I tk przez dwa dni z hakiem nocnym... Ależ ja teraz jestem szczupła!
Jeszcze tej samej - pierwszej - nocy do dyskusji z sedesem dołączył mój Franio... Żebyśmy mądrze pokonwersowali, to bym nie powiedziała...
Nie, dzisiaj nie jestem już zdrowa. Dzisiaj dostąpiłam zapalenia krtani i kataru...
Zaczęłam zastanawiać się nad sobą, swoim życiem, reakcjami swojego organizmu...
Nie ukrywam, że od tygodni, może miesięcy nie chodzę spać przed 3 w nocy (rano) z weekendami włącznie i zaczęła się zastanawiać nad tym ,czy to nie jest właśnie nie sygnał dla mnie, by się zatrzymać, zwolnić, by wreszcie znaleźć najlepsze dla siebie rozwiązanie. Bo mimo że robię co kocham, to jednak gdzieś czuję tę "anormalność". Z jednej strony noc jest mi najbliższa warunkami do pracy, ale z drugiej.... chciałabym więcej wieczorów spędzać z W. No dobra... każde... na oglądaniu z W czegoś dobrego, na rozmowach, grze w planszówkę, na czytaniu bez zaśnięcia po pierwszym zdaniu...
Na razie pragnę - choć z uwagi na osłabienie i złe samopoczucie mi to nie wychodzi - skończyć zaległe zamówienia. Spotkać się z Ciotką Z. spędzić cudownego Sylwestra z M. i rozpocząć nowy rok od solidnego planu dnia i jego przestrzeganiu. ja wiem, ze wszyscy tak gadają o tych noworocznych przyrzeczeniach z lekkim uśmiechem. Ja zaś... ja zaś muszę podejść do tematu konsekwentnie i z przekonaniem, bo tylko wtedy mogę liczyć na jakiś sukces. Sukces w materii, którą wybrałam.
Postaram isę, jak ułożę plan i wprowadzę go w życie opowiedzieć Wa o tym, co uznałam za istotne w nim i czy...przede wszystkim to zdało egzamin.
Ale jeśli nawet znowu będę miała problemy z ogarnięciem tych wielu obowiązków w taki sposób, by czuć satysfakcję, to będę pamiętała, że Frank mnie kocha aż do pleców, ze Jagnę jednak nauczyliśmy takiej miłości o odpowiedzialności za to, co się oswoiło.... No i zawsze czuję bliskość W... Zawsze....
kochani, trochę ten wpis jest nieskładny. kiedy miałam go w głowie, był całkiem ciekawy ;) Ale nie mam za bardzo czym oddychać, a co za fym idzie, brakuje mi tlenu, a brak tegoż wpływa na koncentrację i trzeźwość myślenia....
Zwolnijcie dzisiaj, jutro, za tydzień... Spróbuje dokonać selekcji i rezygnacji z tego, co jest mało istotne w Waszym życiu ( u mnie na pewno TV) i skupieniu się na sprawach ważnych - sen... czytanie książek... bycie bardziej wydajnym, by więcej czasu spędzać z najbliższymi i przyjaciółmi...
Ja na tę chwilę chcę po raz pierwszy od nie wiem kiedy, naprawdę nie wiem... po prostu poleniuchować ,nie robić nic ważnego, tylko same przyjemności...
Do widzenia się z Państwem,
Jagodzianka.