niedziela, 24 lutego 2013

WOJENKA DOMOWA - HERR PROFESsOR NIANIO

Bonjour.
Jesteśmy właśnie świadkami, jak Franczesko w błyskawicznym tempie  uczy się komunikacji z nami. Sam o sobie mówi, że nazywa się "Nanio", zaś Jego Siostra "Gagódka", w którą namiętnie się wpatruje oraz naśladuje bezbłędnie. 
Dla mnie niesamowite jest to, jakie dokonuje postępy w tak krótkim czasie. I choćby zagorzałe feministki twierdziły, że zainteresowania, a także zachowania obu płci się nie różnią od siebie, to ja po swoich dzieciach widzę, że jest inaczej.
Ok, może to jest przypadek, ale pamiętam dobrze, jak było z Tom'em starszym od Jagny o 11 dni. On, oglądając program dla maluchów, naśladował to, co się działo ekranie. Był samodzielny od początku: sam się podcierał, dmuchał w chusteczkę a także ubierał. Jagna natomiast była inna - do samodzielności nie pchała się długo, potrafiła się jednakże w odróżnieniu od Toma skupić na czymś bardzo długo (film, książeczka, zabawa), była spokojna, z dużą wyobraźnią.
Franio jest taki sam jak Tom. Choć nie ma jeszcze dwóch lat, potrafi dmuchać w chusteczkę, pięknie myje ręce, wszystko odkłada na miejsce (ku uciesze mamy), przynosi Ojcu rano kapcie i  ubranie (to znak, że ze spania nici). Ogląda książeczki i z lubością odtwarza to, co jest na zdjęciach. Wie, że 3+3 jest...
-Sieść. ( I poznaje, jak ta cyfra wygląda).
Woda z sokiem to : "piś -plum" - choć w przeciwieństwie do Swojej Siostry, pije przede wszystkim zwykłą wodę.
Uwielbia alfabet (polski, angielski, francuski) a szczególnie litery; L, M,  a ostatnio A (apl= apple) A od dwóch dni szuka wszędzie:  Ł.
Niesamowite jest to, że doskonale rozumie polecenia po polsku (moje) jak i po angielsku (W.). Choć W., także mówił do Jagny w tym języku od dnia Jej narodzin, więc i może Ona wszystko rozumiała w tym okresie, a my nie tego pamiętamy...
Jedno jest pewne, że Franio dąży do samodzielności i domaga się przestrzegania zasad. A gdy ma pełno w pieluszce, mówi... "Papu"... Hmmm...
Kolejna, bardzo istotna i widoczna cecha, która odróżnia moje dzieci, to zamiłowanie "Fransua" do elektroniki.
Jagódka  miała w nosie komórki, DVD oraz piloty wszelakie. Frank od początku z zamiłowaniem przyciskał wszystkie klawisze. A od jakiegoś czasu włączenie laptopa nie jest dla Niego żadną zagadką.
Dzięki dźwiękowym francuskim zabawkom, zaczyna liczyć w tym języku do dziesięciu ( no naśladuje dźwięki), mówi do mnie, przechodząc obok , "pardon". Zawraca się "mamo", "mummy" a także "maman".
A! Od kilku dni, gdy Go wołam, a On  nie chce przyjść, mówi "E,e".
A jeśli chcę Mu zrobić fotki, wizjer aparatu musi być skierowany w Jego stronę. Lubi patrzeć na siebie, che, che.
Kocham Go nad życie.
 

Słonecznej niedzieli życzę,
Jagodzianka.

19 komentarzy:

  1. Cudny ten Twój Fransua, Frank, Franciszek, Franio :)
    Pięknie o Nim piszesz, z taką miłością, szacunkiem i podziwem :)
    Jesteś wspaniałą matka :)

    Serdecznie Cię pozdrawiam kochana :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ach... ja to nieperfekcyjna matka jestem ;)Myślę, że każda z nas bardzo kocha swoje dzieciaczki:) A obserwowanie maluchów, jak się uczą, poznają swiat jest pasjonujące!

      I ja Cię serdecznie pozdrawiam.

      Usuń
  2. :) baaaardzo lubię czytać o 'wojenkach domowych'... Franio przesłodki, dla mnie za mało zdjęć :))) B.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ale dzięki temu, że zdjęć mało, wciąż jesteś nienasycona i zaglądasz tutaj ;)

      Usuń
  3. Nanio to mnie z każdym kolejnym opisem i zdjęciem coraz bardziej rozbraja ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Odpowiedzi
    1. Zażyczył sobie ich założenia, a potem zaczął pozować ;)
      Tym "papu" też mnie rozbraja;)

      Usuń
  5. Nieeeeee, taki długi komentarz mi wcięło. Szlag!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To czekam, aż go napiszesz jeszcze raz ;)

      Usuń
    2. Piszę na wrednym laptopie, który wywala wszystko powyżej 3 zdań. Jeszcze tylko kilka dni i będę komentowała normalnie

      Usuń
  6. Miło jak dziecko robi postępy,uciechę macie niezłą jak zaczyna mówić po swojemu!Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  7. Każde dziecko jest inne ot co :)
    Ale czy nie miałabyś trochę nudno, jakby Franio był taki sam jak Jagoda? :)
    A w ogóle, bo ja ostatnio na niedoczas cierpię i mogłam przegapić - jak tam trójeczki? Bo minki na zdjeciach słodkie, ale nie aż tak szerokie, żeby zobaczyć :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To jest właśnie fascynujące, jak te dzieci są inne. I jak rózne jest nasze podejście do nich ;) W jednym chciałabym, żeby Franio był jak Jagna - przesypiał całe noce, bez budzenia się...
      Trójeczki powiadasz... no cóż, umówmy się tak: o nieobecnych się nie mówi:D

      Usuń