Ja wiem, że zdecydowana większość z Was poszukuje wiosny, pragnie jej, tęskni i przywołuje. A ja tu wyjadę z takim śniegiem... Ale w myśl powiedzenie " jak się nie ma, co się lubi, to się lubi, co się ma".
Wreszcie nadarzyła się okazja i warunki, by pojechać do miejscowości oddalonej od nas o 13 km. Zresztą, pierwotnie właśnie tam mieliśmy mieszkać. Crozet to malutka wioska z kolejką na wyciąg narciarski, który wywozi narciarzy na szczyt Monthoisey o wysokości 1680m. My zaś zimowi jesteśmy tylko w stopniu minimalnym. Śnieg prószył, więc było trudno zrobić zdjęcia, zwłaszcza, że zawiewało. Franio był lekko zszokowany, Jagna zadowolona, a my ...dobrze isę bawiliśmy;) Potem szybciutko wstąpiliśmy do restauracji na grzane wino (ja;)). Pierwszy raz piłam białe grzane wino. Było z sokiem z cytryny! Na początku byłam skonsternowana smakiem, ale później już piłam z przyjemnością.
To miejsce nie jest dla nas nowe, ponieważ pięć lat temu także tam się bawiliśmy. Pogoda wtedy była przepiękna.
W przyszłym tygodniu, jeśli tylko pogoda dopisze, jedziemy na kolejne sankowe szaleństwo. Narty są nie dla nas... Nadal... Jagnę próbowałam namówić (na kurs w szkółce), ale Ona jest za bardzo strachliwa....
Zimowo, ale i słonecznie pozdrawiam,
Jagodzianka.
No proszę, jak pięknie... ale zazdraszczam tej Francji....
OdpowiedzUsuńTrzeba przyznać, że zupełnie inny klimat niż w Irlandii;)
UsuńPięknie - i teraz, i pięć lat temu, chociaż teraz z pewnością weselej w większym gronie :)
OdpowiedzUsuńJacy Wy fajni jesteście!
Śmieszniej, weselej. Teraz bardziej wesoło, bo wtedy byliśmy tam tuż przed powrotem do Polski.
UsuńA sanki macie jakby z Biedronki.. ;)))
UsuńPrzepiękne widoki! U nas tak sypało w sobotę, a teraz wszystko się topi, dobrze, że nigdzie nie muszę wychodzić.
OdpowiedzUsuńZa grzanym winem nie przepadam, ale to chętnie bym spróbowała!
Rzeczywiście, piękne widoki. U nas śnieg wciąż jest.
UsuńWarto spróbować, bo ma ciekawy smak.
Ja też Francji zazdraszczam, ale śniegu nie bardzo. Choć w taaakim towarzystwie, to i śnieg był by dla mnie przyjemnością! ;-)
OdpowiedzUsuńOj, zapewniam Cię, że bawilibyśmy się wspólnie naprawdę świetnie!
UsuńŚliczne widoki.
OdpowiedzUsuńRzeczywiście tak jest.
UsuńWidzę, że zabawa była bardzo udana :) A Franio faktycznie jakby z lekka zszokowany ;)
OdpowiedzUsuńTak, Franio był wielce zdziwiony :) Gdyby nie zacinający śnieg, byłoby jeszcze fajniej, ale śmiechu było dużo.
UsuńNo po prostu pieknie!!! Ja tam z tych lubiących zimę i snieg, zawsze i mimo wszystko. Cudnie macie i to wspaniale, że mogliście razem się wybrać na taką wycieczkę. Serdeczności zostawiam!!! :)))
OdpowiedzUsuńOj tak! Ja też widzę, jak dla Jagody są ważne takie wspólne wypady.
UsuńAle pięknie spędziliście dzień! :-)
OdpowiedzUsuńI jakie widoki!
Fajnie sobie obejrzeć taką małą Jagnę. ;-D
Oj, Ona wtedy była taka malutki i taka słodka... a teraz jest duża, szczerbata i pyskata ;)
UsuńAch, jak pięknie!!!! Widać, ze zabawa była przednia. My ganiamy na lodowisko, Borysowi tak sie jazda na łyzwach spodobała, że teraz chce codziennie.
OdpowiedzUsuńNarobiłaś mi smaka z tym białym grzanym winem. Trza spróbować!
Białego wina spróbuj! Jest ciekawe w smaku.
Usuńzabawa była doskonała a Jagna nie może się doczekać weekendu;D
Super !! Sama chętnie bym sobie pozjezdzala na takich sankach, na nartach nudno, na sankach zawsze duzo jest zabawy :)
OdpowiedzUsuńNo właśnie...patrzę na tych narciarzy i jakoś nic...nie czuję chęci spróbowania takiego sportu...
Usuń:) Trzeba wykorzystać zimowe szaleństwo jezli macie tak blisko śniegu, gór i białego szalenstwa. A ja nieśmiało zapytam, gdzie ta wiosna? :)))
OdpowiedzUsuńFajnie tam Wam :).
Przepraszam, że dopiero teraz ukazał się Twój komentarz, ale znalazłam go w ...spamach.
UsuńWiosna była u nas dziś, ale ponoć wraca w następnym tygodniu zima. No to my w takim razie w niedzielę na sanki jedziemy ;)
Super! Moja 5 letnia córcia zjechała w zeszłą niedzielę 13 razy czerwona trasą. Narty pierwszy raz założyła w wieku 2,5 roku ale sama chciała, nic na siłę bo można zniechęcić dziecko.
OdpowiedzUsuńpozdrawiam
Justyna
O proszę! Gratulacje dla Córki. Moja Jagna jest z innej gliny;) Ona jazdę konną, owszem, tańce, rower, hulajnoga - tego typu aktywność preferuje.
UsuńJa przepraszam, trochę nie w temacie, ale śniło mi się dzisiaj, że byłam z Julitką w jakimś mieście i siedziałyśmy w kawiarni i patrzymy, a przy stoliku obok siedzisz Ty, ale nie byłyśmy pewne czy to faktycznie Ty i czaiłyśmy się, żeby Cię zagadać. W końcu sama do nas podeszłaś i się przedstawiłaś! :)
OdpowiedzUsuńTak mi się przypomniało jak zobaczyłam Cię na zdjęciach!
Ale zima!
Chi, chi! A wygladałam w tym śnie tak jak na zdjęciach? Mam nadzieję,że sen nie był koszmarem ;)
UsuńKto wie...a może to był proroczy sen? ;)
Nie wiem co Wy macie z ta zima nie zima! ja tu zimy nie mam, sniegu nie mam, sanek nie uprawiam, wiec tym bardziej mi sie to podoba i tym bardziej bym pragnela :)
OdpowiedzUsuń(no dobra, moze latwo gadac jak sie popja pyszna herbacie i oglada snieg na zdjeciach ;) ). Ale i tak fajnie!
O!My mamy ferie od tego WE, ale czuje, ze nie tak je spedzimy, buuuu.....
PZDR!
Sis
ach, współczuję tych zdrowotnych kłopotów, ale jakby co , to masz do nas ok. 500 km tylko;)
UsuńCudowne widoki. Faktycznie poprzednie zdjęcia- z malusią Jagną- powalają. Widoki cudowne. I to w Waszym zasięgu! 13 km to żadna odległość. A narty- cóż ja osobiście próbowałam wielokrotnie, ale BOJEMSIEM. Moja Iga niby też, a w tym roku nie było zmiłuj. Na zimowisku nauczyła się (fakt, przez łzy), a teraz jest ogromna radocha i co tydzień w Szkalrskiej śmiga jak szalona. Więc wszystko przed Wami.
OdpowiedzUsuńJagna też BOIMSIEM. Ja op®ócz BOIMSIEM., to jeszcze nie lubię marznąć ;)Wolę pracować rączkami, nożyczkami i papierem lub pędzlem ;)
UsuńA ja lubię białą zimę i najlepiej mroźną, chociaż jestem zmarźluchem :)Tylko już tęsknię za ciepłem, trawą i słoneczkiem, bo jednak brak słońca daje się we znaki, a tej zimy było go bardzo mało! U nas jeszcze śniegu po kolana, temp.0 i wczoraj powstały dwa bałwany. Na nartach nauczyliśmy się jeżdzić w tym roku, a w zasadzie to najbardziej nauczyły się dziewczynki i mąż. Ja tam uczepiłam się oślej łączki i tylko tam zjeżdżałam :D
OdpowiedzUsuńPiękne widoki i ta biel, wspaniale!
Pozdrawiam serdecznie! ;)
Chi, chi... ja ot bym pewnie uczepiła się restauracji. Jakoś mnie to nie pociąga, a przecież ferie spędzaliśmy u Babci w górach i ja nigdy, przenigdy nie chciałam na narty. Raz byłam i na tym zakończyłam swoją przygodę.
Usuń