sobota, 2 marca 2013

GAR Z BIGOSEM, KAPUSTĄ I GROCHEM - "BZDURKI" z PYSZNĄ SAŁATKĄ polaną PIOSENKĄ


Bonjour.
Weekend ledwie się zaczął, a już jego połowa skończyła. Jak ten czas szybko płynie. To czas, kiedy jesteśmy we czwórkę przez cały dzień razem i  staramy się ten czas wspólnie spędzić.
Jedną z atrakcji jest czytanie książek. Choć Jagna już musi czytać (po polsku) sama, to jednak w ramach nagrody i ja czasami Jej czytam jakąś ciekawą książkę.
Tym razem padło na fantastyczną pozycję Artura Andrusa ( dzięki, ciociu A.) " Bzdurki czyli bajki dla dzieciiinnych".  Zgodnie z tytułem wszystkie bajeczki są skierowane zarówno do dorosłych jak i dzieci z ogromną dawką humoru, zabawy słownej, ukrytych aluzji. Każda też kończy isę pouczajacą puentą.
Poznajemy zatem:
- kamienicę zamieszkiwaną przez smoki palące jak ...smok.
- rzodkiewkową królewnę Sandrę Jolantę Jolantę, której ojciec kupił pół sąsiedniego królestwa za pół ceny.
- dentystę z bolącym zębem bojącego się małego Franka, który chce mu ów ząb wyleczyć.
- niedźwiedzia, który nie może spać w zimie, bo w lesie jest hałas, postanowiła zatem pójść do miasta, by tam odnaleźć spokój.
- dziadka który założył szkołę języków obcych  dla zwierzą, by psy nauczyły się gdakać, a koty muczeć.
- ciotkę Grzechotkę i wujka Zepsujka mających już dość regularnych odwiedzin dwudziestu siedmiu siostrzenic i bratanków i konieczności wymieniania ich imion po kolei przy każdej okazji.
- kurę, która pisała pazurem i miała bardzo roztrzepanego męża koguta, który potrafił ze szkoły odebrać nie tylko swoje dzieci. (Przy tej historii popłakałam się do łez)..
- Kręcinosa i Wiericpiętę - chłopców o ślicznych ustach, którzy mają ciężkie charakterki i przez to rodzice obawiają się, że nie znajdą żon.

Dla tych, którzy uwielbiają cudowną zabawę językiem, wspaniały humor, trafne przedstawienie świata, a do tego dowcipne wierszyki, muszą koniecznie przeczytać tę książkę, która zarówno jest dla dzieci jak i dorosłych!

Zaczęłam od uczty dla ducha, teraz przejdę do uczty...dla ciała, a dokładnie żołądka.
Ostatnio pisałam Wam o awokado, którym się zachwyciłam (głównie z uwagi na walory zdrowotne).  Dziś zaprezentuję Wam sałatkę, która jest DOSKONAŁA, a którą podpatrzyłam TUTAJ, ale troszkę zmodernizowałam.

100 g roszponki
1 awokado
15 pomidorków koktajlowych
100 g gorgonzoli
garść orzechów włoskich
do sosu:
1 łyżeczka miodu
1 ząbek czosnku
3 łyżki oliwy 
 1 łyżka octu balsamicznego
sól, pieprz
Roszponkę należy umyć i osuszyć, zaś pomidorki koktajlowe pokroić na połówki, a gorgonzolę oraz awokado pokroić w kostkę. Orzechy pokroić na mniejsze kawałki. Wszystkie składniki wymieszać. Następnie należy wykonać sos: do miodu dodać wyciśnięty przez praskę czosnek, dodać oliwę, ocet balsamiczny oraz przyprawić do smaku. Takim sosem należy polać sałatkę przed podaniem .
Polecam z bagietką i czerwonym winkiem!

A na zakończenie zapraszam na ucztę dla ucha. Ostatnio często sięgam po utwory ze swych lat szczenięcych . W. się ze mnie śmieje, że my już takie staruchy, które zupełnie nie są na czasie... Ale mnie współczesna muza jakoś słabo kręci, z małymi wyjątkami...


Miłej niedzieli, my jutro w górki na sanki!
Jagodzianka.

1 komentarz:

  1. Świetna uczta! Wszystko mi przypadło do gustu. Obu Panów uwielbiam- trzeba zdobyć książkę, sałatka- pycha, Lombard- wymiata:)

    OdpowiedzUsuń