niedziela, 18 sierpnia 2013

SCRAPKI SPOD MOJEJ ŁAPKI: BUFET DO ZADAŃ SPECJALNYCH, O ŚCIANIE PŁACZU oraz SOWIA KARTKA INACZEJ

Bonjour.
Jestem sama!!! To znaczy W. zabrał dzieci do SIGNAL DE BOUGY, bym mogła sobie odetchnąć od moich Gnomów i podziałać w dłubankach.
***
Jagna: Mamusiu, a tatuś powiedział, że z nami nie jedziesz.
Ja; Tak, to prawda.
Jagna: Wiem, wiem, bo chcesz SOBIE posprzątać.
W.: Nie, mama będzie wypoczywała.
Po chwili:
W.: Będziesz dzisiaj potrzebowała te zielone wiaderko?
Ja: Właściwie tak, bo chcę zrobić pranie. 
W.: O! Ciekawa forma wypoczywania.
Ja: oj, tam, oj, tam! Chcę tylko pranie zrobić i ogarnąć kuchnię i potem wypoczywam!
W.: Taaaa, to jeszcze ogarnij sypialnię, Jagny pokój, łazienkę i zajrzyj do moich szafek...
Postanawiam zatem napisać jedynie ten post, zrobić pranie i brać się za dłubanie.
***
Kilka miesięcy temu chwaliłam się, że za grosze kupiłam sobie regał do kuchni na przydasie. Tyle że tydzień po tym wpisie ów REGAŁ wylądował u Jagny w pokoju, a na jego miejsce trafił bufet. Również kupiony za gorsze.  I choć to bufet i mimo że w kuchni, to pełni zupełnie inną rolę. OK. Trzymam w nim kieliszki do wina. 
Przedstawiam Wam moje królestwo. Regał na dniach przejdzie metamorfozę, gdyż ponieważ, iż, jednakże wreszcie kupiłam uchwyty, na które polowałam od miesięcy. Czekam jedynie na "ostateczną wizję";) Właściwie, chyba wizja nadeszła ( wizja braku dzieci przez kilka godzin!), więc zacznę dzisiaj pierwsze próby.
Te sówki sobie wydrukowała, wycięłam i nakleiłam na klej do decoupage.
 Te tabliczki kupiłam za grosze na wyprzedaży. Pisałam o tym. Na nich były wypisane nazwy ziół po niemiecku. Zdarłam tekst, białą farbą na sucho pomalowałam deseczki i wykonałam własne napisy.

Ponieważ dzisiaj post scrapowy, to chciałabym powiedzieć kilka słów o stemplach.... Dzięki TEODOROWEMU ZAKĄTKOWI znalazłam sposób na świetne przechowywanie stempli. Czym prędzej zakupiłam wizytownik i już wiem, że nie zgubię żadnego stempelka.
Mniejsze stempelki trzymam w kieszonkach na wizytówki...

Zaś większe na tylnych okładkach do adresownika.
A teraz kochani pokażę Wam ścianę płaczu... Mój ukochany sklep w wakacyjne soboty nie jest czynny, musiałam ( znaczy, ja nie musiałam. Nie oponowałam!) zatem pojechać do MIGROS DO IT. To jest market z działem rękodzielnicznym...
No i jak tu nie płakać, gdy taki duży wybór, a tak mało kasy w portfelu?

Wiadomo, że MUSIAŁAM sobie coś kupić, choć to drogie i nie po to przyjechałam ( tego czegoś nie było;)). Na szczęście mieliśmy rabatowe kupony i dzięki nim zapłaciliśmy o połowę mniej...

Blisko tego craftowego sklepu, który był zamknięty. znajduje się giełda staroci. I kupiłam sobie za 5 franciszków taki stempelek. Cudny!

To tak na zakończenie motyw sówki w innej odsłonie...

 To uciekam się trochę w farbach "pobabrać", a Wam życzę słonecznego, pełnego relaksu twórczego niedzielnego popołudnia!
Jagodzianka.

19 komentarzy:

  1. Jejciu , jaki Ty masz wzorowy porządek , w swoim królestwie , wszystko opisane , jak trzeba :)
    Też uwielbiam takie sklepy gdzie jest wszystko co potrzeba do rękodzieła , ja co prawda szykuję wyjazd zawsze do mojej ulubionej hurtowni ,gdzie zatracam się na długie nieraz godziny , potem przy kasie jest szok cenowy , i składane sobie w duchu obietnice, że to ostatni raz tak zaszalałam ....i tak co kwartał , to już nałóg :))
    Pozdrowienia ślę :)) dzielnej i kreatywnej kobiecie :))
    Ilona

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kiedy mam wszystko posegregowane i opisane, łatwiej jest mi potem - w bałaganie, jaki tworzę podczas prac scrapowych czy decu - sprawić, by wszystko wróciło na miejsce.

      Sklepy... gdybym miała jeden, to byłoby mniej płaczu ;) A ja jeszcze ich mam kilka tu i w Polsce ;)

      Dziękuję serdecznie!

      Usuń
  2. Ja mam dziś płaczliwy dzień :(
    Miło tak tu u Ciebie popatrzeć na te cudowności, nacieszyć oczka, poprawić nastrój...
    Owocnej pracy w ciszy...moje dzieciątka też chwilowo opuściły domostwo...czas się zebrać!
    Papatki ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja też miewam płaczliwe dni... Tulę Cię ;)

      Dzieci nadal niet, a ja zaczęłam robić zupełnie co innego niż bufet ;)

      Usuń
  3. Migros do it w zaszlym roku bardzo mnie zaskoczyl. Robili wymiane towaru i wszystko co bylo na polkach wyladowalo w koszu z napisem -75%. Zrobilam wtedy zapasow na dlugo. Swietny jest ten sklep. Do tego niedaleko nas jest Migros outlet i tam tez mozna trafic na fajne okazje. Jak tak patrze na te twoje sloiczki i pudelka opisane to czuje sie zdrowsza, bo mam to samo ja tez musze miec wszystko poukladane.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O matko, ale byłaś szczęściarą! Muszę sprawdzić, czy i blisko nas nie ma outletu.

      Czyli nie tylko ja jestem świrnięta w tym układniu? Jak dobrze mieć bratnią duszę :)

      Usuń
  4. W takim sklepie mogłabym spędzić cały dzień :))

    OdpowiedzUsuń
  5. Znam Ci ja te ściany płaczu, oj znam. I formę wypoczynku z pralką sam na sam też znam. Fajne mają kieliszki towarzystwo... W sumie, ja swój jedyny kieliszek do wina też stoi w mojej skrapowni, ale ja z niego wina nie piję tylko świeczki w nim palę.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja na szczęście od roku już mogę używać kieliszków do właściwej czynności ;)
      A wczoraj oprócz posprzątania w kuchni i zrobienia prania, nie tknęłam ściery. tylko malowałam i lakierowałam.
      No i obiadokolację przygotowałam na przyjazd mojej kochanej Trójki.

      Usuń
  6. superowa kartka
    a takiego działu rękodzielniczego w sklepie to można tylko pozazdrościć, chociaż pewnie gdybym taki gdzieś blisko miała już bym dawno zbankrutowała ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dawkuję sobie tę przyjemność. Na szczęście, mimo że jakoś specjalnie daleko nie mam do tego sklepu, to przejechanie przez Genewę to prawdziwe wyzwanie ( non stop światła). To się nie ma ochoty ciągle stać, więc się jeździ rzadziej ;)

      Usuń
  7. Takie sklepy to raje, a Twoja szafa bardzo inspirująca. Też marzę o takim miejscu i sobie pewnie urządzę na nowych śmieciach. Tu mi się nie chce. ;) Pozdrawiam. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No widzisz... Ja - z jednej strony - też nie szaleję tutaj,bo ani nie mój dom, ani nie na długo, ale muszę stworzyć ten kąt po swojemu...

      Usuń
  8. gratuluję porządku, ja mam do dyspozycji jedną szafeczkę z szufladkami na koraliki plus komodę w drugim pokoju na wlóczki, a i tak zawsze tam wszystko "do gory nogami"

    i zazdroszczę Wam wszystkim, ze macie tyle takich superowych sklepow w pobliżu
    ja widać mieszkam tam gdzie psy ogonami szczekają :-(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ach, ja jeszcze w innym miejscu mam farby, w innym serwetki, papiery i drewienka ;)
      Wiesz co? Ja tak naprawdę głównie zamawiam internetowo. Jest najlepszy wybór ( np. drewienek i to w Pl).

      Usuń
  9. Znam dobrze ta formę wypoczynku pt." jeszcze tylko to zrobię i ..." :-) ale cóż chyba większość kobiet tak ma.
    Podziwiam Twój porządeczek, wszystko tak popakowane i podpisane ... ach
    Dobrego tygodnia!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Muszę mieć porządek, bo mam za mało miejsca dla siebie. A ja potrzebuję duuuużo przestrzeni ;)

      Usuń
  10. Ależ u Ciebie porządek panuje :)

    OdpowiedzUsuń