sobota, 10 sierpnia 2013

SOBOTA POD KULTURALNĄ CHMURKĄ: NIBY RÓŻNE, ALE O TYM SAMYM

Bonjour.
Zastanawia mnie, skąd w ludziach tyle uprzedzeń, nieakceptowania kogoś z powodu koloru skóry, poglądów, stylu życia czy wyglądu. Społeczeństwu przeszkadza wszystko: że ktoś domaga się więcej ścieżek rowerowych; że piesi chcą, by kierowcy zwalniali przed pasami, a nie przyspieszali; że kobiety chcą karmić piersią publicznie; że pary homoseksualne chcą legalizacji związków. Okazuje się, że ludzie mają obiekcje do inności, albo raczej nie bycia takim samym jak oni: uważają się za lepszych...
Z pozoru dwa różne filmy: pierwszy to komedia o relacjach belgijsko - francuskich, zaś drugi to dramat o traktowaniu czarnych przez białych w Ameryce. Z pozoru różne, ponieważ w rzeczywistości oba filmy są o tym samym: o uprzedzeniach, o postępowaniu wg utartych schematów.

"Nic do oclenia" to kolejny film Danny'ego Boon'a, który warto obejrzeć. Po raz pierwszy o jednym z filmów tego reżysera pisałam TUTAJ.
1 stycznia 1993 roku mają być zlikwidowane posterunki celne zarówno po stronie francuskiej jak i belgijskiej. Okazuje się jednak, że ma powstać mobilny francusko - belgijski posterunek celny, do którego został oddelegowany frankofobiczny Ruben, zaś ze strony francuskiej zgłosił się  na ochotnika Matias, który potajemnie kocha się w siostrze Rubena...
Kto lubi francuskie klimaty i ich specyficzny humor, na pewno będzie się dobrze  bawił, choć na pewno nie tak dobrze jak na " Jeszcze dalej niż Północ". Doskonale zostało w tej komedii pokazane, jak czyjeś -niczym nie poparte uprzedzenia - mogą jeśli nie zniszczyć, to mocno skomplikować czyjeś życie. Jak doprowadzają do kiepskich relacji międz najbliższymi. Jak siostra była w stanie zrezygnować ze swojej miłość tylko po to, by nie wywołać tym związkiem gniewu brata. Czy warto?
źródło
Czasami lubię obejrzeć coś bez uprzedniej znajomości fabuły. Człowiek wtedy nie nastawia się, tylko "płynie razem z filmem". Jedynie raz -ta nieznajomość treści - odbiła się silnie na mojej psychice. ale to innym razem opowiem.
Ponieważ przez cały tydzień robiłam w domu wielkie sprzątanie, wszędzie generalne porządki (nawet w swoich przydasiach), to  sobie przypomniałam o pewnym filmie, o którym kiedyś już wspominała mi Bożenka. Tytuł skojarzył się mi właśnie z  tym, co ostatnio robiłam, więc włączyłam "Służące" Tate Taylor. Myślałam, że będzie to jedynie zabawna historia o jakichś tam służących, a się okazało, że to niezwykle wzruszająca historia pokazująca Amerykę lat sześćdziesiątych XX w., kiedy to istniała silna segregacja rasowa. Jednocześnie - i to jest paradoks - prawie każda bogata Amerykanka miała czarnoskórą służącą.  Z jednej strony bogate białe chciały izolować swoje dzieci od czarnych, z drugiej strony to właśnie czarne kobiety wychowywały dzieci białych, które niejednokrotnie miały silniejszy z nimi kontakt emocjonalny niż z własnymi matkami. Film poruszający, ukazujący, jak chore uprzedzenia mogą zniszczyć relacje między ludźmi, złamać komuś serce. I choć film ten jest niezwykle ciepły i  wzruszjaący, to nie brak w nim i pełnych humoru sytuacji, jak chociażby podanie bogatej Amerykance przez służącą ciasta czekoladowego... pysznego... z "wkładką", ale nie powiem jaką, bo zepsuję przyjemność oglądania.
Film ten ukazuje smutną prawdę o tamtym okresie: o dzieleniu ludzi na lepszych i gorszych tylko z powodu koloru skóry, ale jak okazuje się,  to nie kolor skóry czy też pochodzenie nas różni, tylko my sami: nasze charaktery, sposób wychowania i patrzenia na świat.

Pozdrawiam,
Jagodzianka.

15 komentarzy:

  1. Lubię francuskie klimaty, muszę rzucić oczkiem ;) A bez znania fabuły to też czasem tak wolę.
    Zapraszam na konkursik, zgadniesz co tam jest lub kto?:)
    http://kuferekmarzen.blogspot.com/2013/08/zapraszam-na-konkurs-z-nagrodami.html

    OdpowiedzUsuń
  2. myślę, że oba filmy są warte obejrzenia
    zaciekawiłaś mnie

    OdpowiedzUsuń
  3. Uwielbiam Francuskie komedie zwłaszcza z Dany Boon - jest świetny. Jego mimika jest mistrzowska :))

    OdpowiedzUsuń
  4. Witaj :)
    Filmy są super , masz rację francuski humor , jest nie do podrobienia , a sama na swoim blogu niedawno pisałam o Jeszcze dalej niż północ , ale raczej miałam to na myśli , że ktoś do mnie zagląda właśnie z Nord-Pas-de Calais , a ja uwielbiam ten film :))

    Miłej niedzieli życzę :)) Ilona

    OdpowiedzUsuń
  5. Cieszę się, że i Tobie ten film przypadł do gustu, Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  6. Mnie też boli ludzka nietolerancja i patrzenie na ludzi przez jej pryzmat.
    Cokolwiek człowiek zrobi, jakkolwiek wygląda, to kim jest lub nie jest... zawsze ktoś go ocenia.
    Dlatego myślę, że powinniśmy mieć to w d.. i robić swoje.
    Niełatwa to droga, szczególnie jeśli z powodu inności, ktoś odbiera nam poczucie bezpieczeństwa :(
    Ps.
    To te same "Służące", które teraz czytam, dlatego nie doczytałam posta do końca ;)

    Całusy Kochana :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Spokojnie, prawie nic o fabule filmu nie napisałam, głównie skupiłam się na problematyce.
      Zgadzam się, że każdy powinien mieć w d..., co myślą inni robić swoje, ale czasami jednak są takie sytuacje, że musisz robić jak inni, by uniknąć piekła... I to jest bardzo, ale to bardzo smutne...

      Usuń
    2. No właśnie, ja zawsze miałam z tym problem, dlatego odkąd pamiętam, już w szkole, byłam postrzegana przez "masę trzymającą władzę", jako "dziwna zbawicielka uciśnionych".
      Teraz, jak o tym myślę, to wiem, że byłam przez to bardzo samotna.
      Taka cena za życie pod prąd...

      Usuń
  7. Przytoczę może pewien cytat Knight'a:
    "Czy to nie dziwne że kiedy ktoś poświęca dużo czasu na robienie czegoś jest tylko pedantem, ale kiedy robię to ja sam, to znaczy, że jestem staranny...
    Kiedy ktoś czegoś nie zrobił, to dlatego, że jest leniem, jeśli to ja nie zrobiłem, to dlatego, że byłem zajęty...
    Kiedy ktoś robi coś o co nie jest proszony, mówimy, że jest nadgorliwy, ale kiedy ja zrobię coś, o co mnie nie poproszono, mówię, że jestem sumienny...
    Kiedy ktoś ma odwagę bronić swoich opinii, to dlatego, że jest uparciuchem, kiedy to robię ja- wówczas demonstruję swoją odwagę...
    Kiedy ktoś nie zachowuje się zgodnie z przyjętymi normami jest chamem, jeśli ja tak czynię- nikogo to nie ma obchodzić..."
    I tak można by wymieniać bez końca- byleby nasze było na wierzchu
    Buziaczki :)

    OdpowiedzUsuń
  8. A mi się wydaje, że im większym tchórzem jest dany człowiek tym bardziej neguje innych. Boi się, że wyjdzie na słabego i "niszczy" innych.

    Poza tym od dawien dawna ludzie boją się nowego choć z drugiej strony dążą do coraz to nowszych wynalazków. Istna parodia. Boimy się małżeństw homoseksualnych, a nie przerażają nas ludzkie roboty ...

    Ech temat woda ...

    Jak mi się uda ściągnąć, to już dziś obejrzę sobie "Służące".

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj, to prawda. Ludzie z góry wiedzą, jaki ktoś jest - bez poznania go. Ludzie boją się i krytykują i są często przeciwko czemuś, co ich w ogóle nie dotyczy. Przynajmniej bezpośrednio.
      I jak tam, ściągnęłaś "służące"?

      Usuń