NM
(Nieperfekcyjna Matka) chcąc dążyć jednak do doskonałości, czyta
czasami to i owo, by poszerzyć swą wiedzę z zakresu wychowywania istot
małych. I natknęła się dawno temu na artykuł, a raczej wywiad, o zagrożeniach związanych z
wstawianiem zdjęć potomstwa na portalach społecznościowych. Była wielce ciekawa, czy dowie się
czegoś, o czym jeszcze nie miała pojęcia. I wyobraźcie sobie, że tak! Ten wywiad zmienił jej życie!
Zacząwszy czytanie, NM najpierw intensywnie zaangażowała wszystkie swoje komórki szare, by zrozumieć tekst, ponieważ dość często dochodziło do wielkiego rozdźwięku między pytaniem a odpowiedzią. I musiała NM oczy namęczyć, literek dużo przeczytać, zanim doszła do clue wypowiedzi. Wreszcie dotarła w tekście do zagrożenia, jakie niesie ze sobą umieszczanie zdjęć w sieci. Jest! I to dla Was też niech będzie ostrzeżenie!
Zacząwszy czytanie, NM najpierw intensywnie zaangażowała wszystkie swoje komórki szare, by zrozumieć tekst, ponieważ dość często dochodziło do wielkiego rozdźwięku między pytaniem a odpowiedzią. I musiała NM oczy namęczyć, literek dużo przeczytać, zanim doszła do clue wypowiedzi. Wreszcie dotarła w tekście do zagrożenia, jakie niesie ze sobą umieszczanie zdjęć w sieci. Jest! I to dla Was też niech będzie ostrzeżenie!
Niebezpieczeństwem może być... skrupulatność i dociekliwość ewentualnego przyszłego pracodawcy! Otóż została przedstawiona taka wizja, że za jakieś dajmy 15 lat przyszły pracodawca Jagody,
wejdzie sobie na Jej profil, albo dokopie do bloga NM i tam dostrzeże
zdjęcia z Jej dzieciństwa.
I właśnie one mogą zaważyć na tym, że pan ów (albo pani owa) nie
zatrudni mojego dziecięcia! Koszmar, szoki niedowierzanie!
Niestety, pani psycholog z tego wywiadu nie wskazała, co może zniechęcić pracodawcę. Jakie zdjęcia mogą być kompromitujące dla dziecka: czy te, że mając rok chodziła jeszcze w pampersie? A może to, kiedy podczas swojego pierwszego posiłku upaćkała siebie, stół, podłogę i zahaczyła o lodówkę? A może, och, boję się rzec na głos, zdjęcie mej ślicznej córeczki bez mlecznych jedynek? Och, nie, nie!
NM nie ma pojęcia w tym temacie, liczy jednak na swoich stałych cudownych Czytelników i ich propozycje, sugestie. Pamiętajcie, że mogą one uratować nie tylko moje, ale i Wasze dzieci przed bezrobociem.
Niestety, pani psycholog z tego wywiadu nie wskazała, co może zniechęcić pracodawcę. Jakie zdjęcia mogą być kompromitujące dla dziecka: czy te, że mając rok chodziła jeszcze w pampersie? A może to, kiedy podczas swojego pierwszego posiłku upaćkała siebie, stół, podłogę i zahaczyła o lodówkę? A może, och, boję się rzec na głos, zdjęcie mej ślicznej córeczki bez mlecznych jedynek? Och, nie, nie!
NM nie ma pojęcia w tym temacie, liczy jednak na swoich stałych cudownych Czytelników i ich propozycje, sugestie. Pamiętajcie, że mogą one uratować nie tylko moje, ale i Wasze dzieci przed bezrobociem.
NM podjęła decyzję, by na wszelki wypadek pisać i pokazywać swe potomstwo w samych superlatywach. A niech mają piękne CV: zawsze czyści, zawsze piękni, zawsze uśmiechnięci!
Niestety...
pewien fakt od jakiegoś czasu niepokoi NM i musi się nim podzielić z
Wami. Liczy bardzo głęboko na to, że przyszły pracodawca, jeśli tu
zajrzy, będzie właścicielem stadniny, albo toru wyścigów konnych, albo jakimś... upsss ... kosmate myśli pojawiły się w skołatanej głowie NM ...
Bo
jak wiecie, Jagoda jest wielbicielką koni i uczęszcza na zajęcia polegające na ujeżdżaniu tegoż
zwierzęcia. I teraz wszystko co można kupuje, jeśli nie z MH to właśnie z motywem koni.
Od jakiegoś czasu ma także NIEWIDZIALNĄ STADNINĘ a w niej kilka koni: Citron ( z fr. cytryna), Pomme (z fr. jabłko), Poire ( z fr, gruszka), Bannane ( wiadomo) i Éclair ( z fr. błyskawica).
Kiedy w domu NM wszyscy zasiadają do obiadu czy późnej kolacji w ogrodzie. Jagoda co jakiś czas nagle wstaje i robi "patataj", rżąc przy tym, przez cały ogród, bo np. Pomme trzeba było ujeździć.
Od jakiegoś czasu ma także NIEWIDZIALNĄ STADNINĘ a w niej kilka koni: Citron ( z fr. cytryna), Pomme (z fr. jabłko), Poire ( z fr, gruszka), Bannane ( wiadomo) i Éclair ( z fr. błyskawica).
Kiedy w domu NM wszyscy zasiadają do obiadu czy późnej kolacji w ogrodzie. Jagoda co jakiś czas nagle wstaje i robi "patataj", rżąc przy tym, przez cały ogród, bo np. Pomme trzeba było ujeździć.
Dwa tygodnie temu NM pojechała kupić dziecku swemu starszemu buty. Jagoda
przymierza i robi... "patataj" przez cały sklep, po czym obwieszcza:
"One są nie dla mnie, bo przy galopie mi spadają".
Ale chyba już najbardziej zatrważający był poranek dnia następnego. Rodzice weszli do kuchni i zastali dziecię, które konsumowało śniadanie przez siebie wykonane. I dziecię owe wyglądało tak:
Na razie twierdzi, że jest TYLKO właścicielką stadniny i koni, ale co będzie, gdy pewnego dnia obwieści NM, że jest koniem....
Nie myślcie sobie, że konie żyją w byle jakich warunkach. Lampy maja naprawdę stylowe...
No i stajenny - od wszystkiego ;)
No to galoooopem: patataj, patataj do roboty!
Jagodzianka.
P.S. Wczoraj późnym wieczorem dostałam fantastyczny mail. Już lada dzień oficjalnie się pochwalę ;)
pękłam ze śmiechu!
OdpowiedzUsuńOjej, będzie zszywanie...
UsuńUdane masz dzieci :-)
OdpowiedzUsuńA jeśli chodzi o pierwszą część posta, to kiedyś oglądałam film dokumentalny (francuski) o tego typu zagrożeniach. Było pokazanych kilka przykładów jak ludzie tracili pracę albo jej nie dostali, bo komuś nie spodobał się ich blog albo jakieś zdjęcie umieszczone w necie. Głupie to jest ale niestety prawdziwe.
Wiesz co? O ile - dajmy na to jestem w stanie zrozumieć - taką sytuację w przypadku dorosłych, bo rzeczywiście ludzie czasami piszą bez przemyślenia... na przykład piszą źle o swojej pracy/pracodawcy - to dla mnie jest nie fair zwłaszcza, że tam pracujesz. To takie nielojalne i nieeleganckie... albo widziałam kiedyś jak nauczycielka na portalu pokazywała swoje zdjęcia np. siedząc na sedesie. Nie siedziała tylko po to, by siedzieć ;) To trochę żenuła... Ale nie mogę pojąć tego, że może to dotyczyć dziecka i jego zdjęć z dzieciństwa!
UsuńFajnie! Myślę, że konie to pewien etap w życiu większości dziewczynek :-)
OdpowiedzUsuńMoja mała kuzynka za każdą piątkę w szkole mogła w domu poujeżdżać swojego tatę :-)
Pozdrawiam ciepło z deszczowego miasteczka!
Ale miała fajnie ta Twoja kuzynka! Nie będę podsuwała tej koncepcji Jagnie, bo mnie w. udusi :D A! Przecież Jagna nie ma ocen :D
UsuńÉclair brzmi bardziej wytwornie niż nasza rodzima eklerka, ale z błyskawicą nie kojarzy mi się ani tyci
OdpowiedzUsuńOch, nawet nie wiesz, ile francuskich wyrazów nie kojarzy się mi z niczym.... :)
UsuńAleż lubię Twoje opowieści :)
OdpowiedzUsuńMoja siostrzenica (lat 7)tak kocha konie, że w wakacje wstaje na poranne karmienie (mój tata pracuje w stadninie) i wchodzi do boksów sama, przytulając się do konia 3 razy większego od niej ;)Pewnie by się dogadały z Jagódką :))
Dziękuję, kochana.
UsuńZazdroszczę Ci Taty, albo miejsca pracy :D Znaczy nie ja tylko Jagna...
Moja córa chodzi do wszystkich boksów, zna imiona prawie wszystkich koni. Całuje, tuli się do większości. Och, pewnie z Twoją Siostrzenicą byłyby przyjaciółkami.
PA TA TAJ! Nauczona odgłosu paszczowo! Elokwencja międzykulturowa, międzygatunkowa...
OdpowiedzUsuńA ci pracodawcy to trudno... poradzimy sobie bez takich...
"Pytania są tendencyjne." ;)
Usuńmoże masz rację? Ale jak me dziecię będzie bezrobotne, to kto MNIE utrzyma? ;):)
ja nie pokazuję zbytnio zdjęć osób...bo chcę w miarę możliwości zachować anonimowość...ale podejrzenia pani psycholog doprowadziły mnie do łezów:)))
OdpowiedzUsuńAle tym samym Siebie i Swoją Rodzinę "narażasz" na lawinę ofert pracy... Szczęściara:D
UsuńOdpoczęłam sobie czytając. Dziękuję. Gęba mi się teraz uśmiecha od ucha do ucha. :-)
OdpowiedzUsuńBardzo się cieszę, Kajuś. Bardzo ciepło pozdrawiam!
UsuńJagodziu, cóż Ty się martwisz? Nawet jeśli Twoje dziecię oznajmi, że jest "koniem" - konie to inteligentne stworzenia, silne, z charakterem.....same plusy. No i takie "dziecię - koń" - nie pójdzie pracować do "czubka", który wspaniałych koni nie chce mieć w firmie. Tylko mało-inteligent nie weźmie konia do własnej ekipy. Poza tym - już niedługo - dzieci będą się rodziły bez określonej płci, zdecydują sobie same jak podrosną kim chcą być (chłopcem, dziewczynką, koniem.....), więc za 15 lat to będzie normalka, że sobie wybierasz kim jesteś i nikogo to nie zdziwi. Tak więc za 15 lat - powrócimy do tej kwestii:) Buziak
OdpowiedzUsuńTaaaa i za 15 lat powiem, że urodziłam konia a dokładnie klacz. I że ze mnie zatem stara klępa...
UsuńStara i głupia... Nie klępa tylko kobyła...
Usuńhaha za 15 lat i bycie kobyłą będzie "modne", zobaczysz:)
UsuńP.S - co Ty tam za list dostałaś? ???
OdpowiedzUsuńDowiesz się lada dzień ;)
UsuńJa uwazam sie za szczesciare, ze moi rodzice nie mieli mozliwosci publikowania moich zdjec z dziecinstwa w internecie, bo jednak wole decydowac o tym komu pokaze zdjecie na ktorym sie bawie w piaskownicy albo jak pierwszy raz jezdze na rowerku.
OdpowiedzUsuńJagody pozwolenie na publikację zdjęć posiadam ;) Franio... cóż... najwyżej wyprze się matki - klępy ;)
UsuńO matko! Nie klępy, tyko kobyły! Ale wtopa...
UsuńNo przy takich lampach to sobie te ogiery i kobyły mogą balować :)
OdpowiedzUsuńUśmiałam się przy tej lekturze :))
Aż kopyta się rwą do tańca :D
UsuńPatataj niezłe :) znajomych córka przez jakiś czas była w swoim mniemaniu "Kasztanką" i patatajowała i nawet rżała ;)
OdpowiedzUsuńale już jej przeszło - samoistnie :)
Jagoda, gdy galopuje w ogrodzie, też rży... ;) dobrze, ze teraz pada, konie cały czas w stajni siedzą ;)
UsuńNo! Powiem, że konie lampy mają stylowe ;-)
OdpowiedzUsuńNieprawdaż? ;) A człowiek jakąś chińszczyznę w domu posiada...
UsuńNie wiem, czy zbyt pochopnie nie wydam sądu, ale z powodu lamp, chętnie zamieszkałabym w tej stajni! :)) Może być jako koń, jeśłi Jagoda nie ma nic przeciwko temu.
OdpowiedzUsuńBuziaki
Zapytam Jagnę, co o tym myśli... Ale potwierdzam. dla tych lamp warto zostać koniem ;)
UsuńO rety, mój brzuch! Moje mięśnie nie wyrabiają od śmiechu ;)
OdpowiedzUsuńNiech no ja się tylko rozwinę w pisaniu tych bzdurek....
UsuńNo ja bym się zastanowiła nad tym śniadaniowym zdjęciem. Dziecko ewidentnie wychowawczo zaniedbane, posiłek w czapce, brak sztućców, matka pewnie na kacu śpi jeszcze, bo dziecko sobie samo zrobiło śniadanie - znaczy emocjonalnie też zaniedbane, bo matka pijaczka i złodziejka pewnie też....bo każdy pijak to złodziej...
OdpowiedzUsuńHalo, halo, halo! To nie czapka a dżokejka! Dziecko konsumuje chleb z dżemem - sztućców zatem nie potrzebuje. Matka tworzyła do 4 nad ranem zatem WIADoMO, ŻE NIE ROBIŁA TEGO NA TRZEŹWO, BO WENA W PŁYNIE MUSI BYĆ ;) Może i emocjonalnie zaniedbane, ale SAMODZIELNE ( córka emocji dostarcza tak wiele, że i do tego punktu jestem bardzo, bardo sceptycznie nastawiona). Co do ostatniego punktu - nie mam żadnego usprawiedliwienia oprócz tego, że ktoś mi zabrał szmatę - moje narzędzie pracy!
UsuńUśmiałam się nieźle...ale jak tak zaczęłam myśleć o tym publikowaniu zdjęć... to co mamy wrzucą to pikuś... ale co same nasze pociechy będą publikować jak będą w wieku nastoletnim!... to rzeczywiście może grozić wielkim obciachem... różne wtedy zwierzęta mogą wyjść... nie tylko konie :)
OdpowiedzUsuńTo prawda. Młodzież teraz wrzuca różne różności, które w danym momencie są dla nich śmieszne... Potem już niekoniecznie...
UsuńKocham Twoje teksty, mam nadzieję, że teraz znowu częściej będę je czytać. Jakoś latem nie miałam okazji.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam cieplutko.
To nadrabiaj zaległości w długie jesienne wieczory ;)!
Usuń