- Bonjour.
Właśnie
dzisiaj minął rok i tydzień, odkąd tu mieszkamy. Jejku, jak ten
czas szybko leci!
Pamiętam,
kiedy pięć lat temu W. z duszą na ramieniu i sercem w gardle
zapytał, czy pojedziemy na rok do Francji. był przekonany, że nie
będę chciała, bo dopiero co urządzaliśmy się w nowym
mieszkanku, mieliśmy niespełna dwuletnie dziecko, prace. A ja tylko
zapytałam : to kiedy mam się pakować?
Kiedy
przyjechaliśmy do St. Genis Pouilly ( jakieś 14 km od obecnej
miejscowości, w której zamieszkaliśmy), ja od razu pokochałam to
miejsce. Nie umiem powiedzieć dlaczego. Nie potrafię wyjaśnić,
dlaczego to za Wrocławiem - pięknym moim rodzinnym miastem - nie
zatęskniłam ani razu, zaś po powrocie do Polski za St. Genis
płakałam każdego dnia. Miałam depresję. Nie mogłam oglądać
zdjęć z pierwszego pobytu tutaj. Nie mogłam słuchać płyty J.
Radka "Dziękuję za miłość", której zawsze słuchaliśmy podczas podróż z i do Polski.
I
jestem tu ponownie. I znowu jestem w miejscu, które uważam za swoje
miejsce na ziemi, choć nie wiem, jak długo tu jeszcze pozostanę.
Rok? Dwa? Może dłużej?
Jest mi
tu po prostu dobrze, mimo że nie znam języka, nie mam rodziny i
przyjaciół wkoło. Sami zresztą wiecie, jak to jest: każdy jest
zabiegany, ma swoje życie i często bywa tak, że spotykamy się z
najbliższymi z taką częstotliwością w kraju jak teraz, gdy
jestem 1300 km stąd.
Dzisiaj
zaczynamy kolejny cykl w KLUBIE
POLEK NA OBCZYŹNIE. , w którym podajemy Wam powody, dla których
warto odwiedzić kraje, w których żyjemy.
Wiecie,
ja jestem obecnie wsiową babeczką, która całe dnie spędza w
ogrodzie, choć każdy weekend staramy się spędzać bardzo
intensywnie w podróży, zwiedzając.
To moje
BARDZO SUBIEKTYWNE, a czasami z przymrużeniem oka, spojrzenie na ten
kraj. Moje powody, dla których tu chcę być i uważam, że warto
zobaczyć Francję...
1.
ZIELONOŚĆ WOKÓŁ
Niesamowite
są tutaj wioski, niezwykle klimatyczne dzięki swoim domkom z
okiennicami i temu białemu kamieniowi. I te kwiaty. Mnogość
kwiatów!
2.
PIĘKNE ZABYTKI
Chyba nie muszę o tym zbyt dużo pisać, prawda?
Tyle zabytków, ile tutaj zobaczyłam. Zamków! I Wy
powinniście!
Avignon |
Avignon |
Bordeaux |
Bordeaux |
Paryż |
Paryż |
Yvoire |
3.
WSPANIAŁA KUCHNIA
No dobra.
Ślimaki, mule, inne małe żyjątka z oczami oraz żabie udka mnie
nie uwiodły. Ale cała reszta: przede wszystkim lekka kuchnia... No
dobra... sery lekkie nie są i ich ciężar wpada wprost do tyłeczków
i stamtąd nie chce zejść wyżej - na przykład do piersiątek, ale
warto poświęcić te pupki dla przeżycia takich rozkosznych dań.
Sałatki, które mienią się od kolorów i różnorodności smaków!
No , co
ja mogę dodać. Jak człowiek zje, to i by się napił lampkę...
Gdy człowiek zmęczony dniem, to by wypił lampkę. Gdy jest smutny,
lampką wyleczy troszkę duszę... A gdy tworzy, bez weny w lampce
niewiele wyjdzie spod łapek i to choćby mocno kreatywnych. I przy
kominku z ukochanym lampka jest niezbędna...
5.
BIESIADA
Jak już
jesteśmy przy tym temacie jedzenia. To kolejna sprawa, którą
uwielbiam. Takie wspólne biesiadowanie. Takie rodzinne późne
kolacje, które co prawda także w tyłeczek wchodzą, ale wspólne
rozmowy, śmiech są cenniejsze niż ten nadmiar kalorii. Nocne
spotkania przy lampce i pysznym żarełku. Jakoś tutaj
bardziej znajduje się na to czas...
6. FORT L'ECLUSE
Doskonałe miejsce
niedaleko mnie( 10 km drogi) dla wszystkich tych, którzy najedli się
serków do syta i zostały w dupkach... To miejsce, dzięki któremu
wszystko z Was zejdzie: od miliarda kalorii, po siódme poty. Trzeba
tylko wejść 1165 schodów. I tą samą drogą zejść... Po tych
samych schodach. Chyba że wolicie po skałkach liną. I co? Pani
"Jewa Sandałowska" i jej fitness wymięka przy takiej
"wędrówce", co?
( Niedługo w kolejnym
WĘDROWNIKU szersza relacja z tego miejsca).
Gdy Jagoda zobaczyła, ze to połowa drogi, oznajmiła, ze jest to NAJGORSZA w jej życiu wycieczka. Na szczycie przyznała, ze tylko trochę jest najgorsza... |
7. JĘZYK
Wspaniały
język francuski. nie do opanowania ( wyłączając moją córkę).
Piękny, szyki ,melodyjny. Wspaniale go posłuchać na żywo, jeszcze
wspanialej zrozumieć, co parlają. Lepiej nie odpowiadać, bo Was
dziecko zaraz 33 razy poprawi i do tego wyśmieje, że mówicie "la"
zamiast "lau" albo jakoś tak.
Ale humor
Wam poprawi się, gdy powiecie do nich " Chrząszcz brzmi w
trzcinie w Szczebrzeszynie". A! Co tam wymyślać! Niech
spróbują poprawnie wymówić imię Wojciech :D
To, co
Francji można pozazdrościć to krajobrazy: góry, morze, ocean.
Zieloność, winorośl, roślinność. Zero szarzyzny... Zero.
Mnóstwo parków, ogrodów botanicznych i to właściwie darmowych. A
pola lawendowe? Jeszcze nie dane było mi je zobaczyć, ale na pewno
los mi gdzieś tam w kalendarzu zapisał termin wizyty...
A jak się
postaracie to w ogrodzie zobaczycie metrowego węża. Raz, bo raz.
Ale zobaczycie - i bynajmniej nie ogrodowego.
9.
PARYŻ/BORDEAUX
To są
miasta, które nawet nie warto, ale TRZEBA zobaczyć. Już pisałam
kiedyś o tym, ale powtórzę, bo może nie każdy śledzi mojego
bloga i wynurzenia ze skrupulatnością. Wieża Eiffla była dla mnie
kupą złomu, dopóki jej nie zobaczyłam. Robi wrażenie. Jest
przepiękna. Różnorodność dzielnic tego miasta jest zachwycająca.
Bordeaux
zaś to miasto, które zawładnęło sercem mojego W. Nawet sprawiło
,że żałowaliśmy, że posiadamy dzieci. No dobra, ze babcie nie
mogą się nimi zająć ,a my wieczorową porą, usiąść przy
stoliku i zamówić pyszne jedzenie i pić lampka za lampką i śmiać
się, i bawić! ( Oczywiście, znaleźlibyśmy czas, by zatęsknić
za dziećmi).
1O.
BIUROKRACJA
Bo my
Polacy tak lubimy narzekać na wszystko i wszystkich. Nic nam się
nie podoba. Nic nie działa jak trzeba. I jedziecie do takiej Francji
zwiedzacie, nabieracie kompleksów, że nie mamy oceanu, tylko morze.
A oni oprócz tego oceanu i morze mają! Nie mamy Alp tylko niziutkie
Tatry. I kwiatów u nas mało. I okiennic brak. I zamków dwa:
na Wawelu i Królewski, który szału nie robi... I wtedy
wkraczamy do jakiegoś urzędu francuskiego i chcemy załatwić
papierkową sprawę. I TU WAS, FRANCUZI, MAMY! To, co tutaj zajmuje
urzędnikowi jakieś pół roku u nas do dwóch tygodni. I nie
musicie co trzy tygodnie dosyłać nowych papierków: a to świadectwo
chrztu, a to wymiary oraz rozmiar buta, a to potwierdzenie z góry,
ze żyć będziecie jeszcze długo i w zdrowiu. Warto to
przeżyć, by docenić rodzimych urzędników!
Czas płynie szybko jak ta woda, a sprawa leży i kwiczy... |
Jagodzianka.
No to sobie pozwiedzałam. Nie wiem czy ja kiedykolwiek dotrę tam do tej Francji, pewnie nie, ale zdjęcia i Twoje opowiadania na pewno do tego zachęcają. p.s. mi się właśnie taki kamienny domek z okiennicami marzy, tylko u mnie, w Chorwacji, bo za stara jestem już na języki obce... :-)))
OdpowiedzUsuńW tym regionie bez francuskiego przeżyjesz, jeśli znasz angielski ;) A jest to przeurocze miejsce;)
UsuńWierze, ze tak sie zakochalas w swoich nowych okolicach, ja tez juz chyba nie potrafilabym na stale zamieszkac w Polsce, moze dlatego, ze potrzebowalam juz "zmiany tapet"? Nie wiem, nie sprawdzam :))
OdpowiedzUsuńA co do Twoich powodow do odwiedzin... bardzo przekonywujace!
Ach...Ja się panicznie boję powrotu do kraju...
UsuńHm, chyba się przez Ciebie rozmarzyłam :)
OdpowiedzUsuńSerdecznie pozdrawiam, buziaki :)
Buziaki!
UsuńDuzo powodow by odwiedzic Francje, szkoda tylko ze chyba bede musiala to zrobic samotnie, bo moja druga polowa to wloch a oni sie z francuzami nie lubia, nie lubia. Camillo powiedzial, ze jak juz nie bedzie mial nic lepszego do roboty to pojedzie do Francji :( Pocieszajace jest to, ze ja duzo z tego o czym napisalas mam tutaj na codzien kolory,urocze domki z okiennicami(u kogos tak, wlasnych bym nie chciala miec)ciekawe zabytki a wino i jedzenie i biesiadowanie mamy nawet lepsze niz francuskie ;)
OdpowiedzUsuńPoczytam chetnie o innych krajach.
Ewcia, jako 11 punkt miałam dopisać to, że mieszkam w tym miejscu Francji, który styka się ze Szwajcarią i to kolejny powód warty jego zwiedzenia - by móc zobaczyć Szwajcarię! Mało tego! Z rozpędu wkleiłam kilka zdjęć ze Szwajcarii :)
UsuńC. byl w piatek w Losannie i wrocil z obietnica ze mnie tam zabierze, bo musze koniecznie zobaczyc gory Jura. Pozyjemy,zobaczymy:). A mam pytanie? Musicie wracac? Ja sobie tez nie wyobrazem powrotu do Polski, na sama mysl dostaje dreszczy. Wlasciwie cale moje dorosle zycie mieszkam za granica i np.nie wiem jak wyglada polska biorokracja. Mialam malo okazji by z niej "skorzystac".
UsuńTo jak będziecie w Lozannie, to rzut beretem do nas!
UsuńCzy musimy wracać? Jak się W. skończy kontrakt, bo Jego zakres prac zostanie zakończony, to trzeba będzie...
Ahhh, Jagodzianko prawie ta byłam. Przekonałaś mnie co do tej Francji, wiem, że jest tam pięknie, ale po twoim poście chcę tam jeszcze bardziej. Ja już kupę lat na wyjeździe i nie wyobrażam sobie powrotu do PL, no chyba że jakiś polski królewicz skradł by moje serce... hihi :) byłam kiedyś za małolata w Paryżu, za dużo nie pamiętam z tej wycieczki ale masz rację, Wieża robi ogromne wrażenie! A widok z niej jeszcze bardziej ;) mam nadzieję, że tam kiedyś wrócę! Pozdrawiam i zapraszam do siebie, na odmienionego bloga... cmoki!
OdpowiedzUsuńKochana, a już się martwiłam o Ciebie! Na pewno zajrzę wieczorem!
UsuńZgadzam sie z Toba, Francja jest przepiekna, nie zwiedzilam tak wielu miejsc jak Ty, ale wrocilam stamtad przed tygodniem , bylo cudnie, smacznie, przepieknie:) A ja niewiem o jakich Ty tyleczkach mowisz, bo Francuzki szczuplutkie, porcje w resteauracjach takie akurat, co mi si strasznie podobalo, bo mieszkaw Stanach I to co tutaj podaja na talerzach to makabra podwzgledem ilosci, nie do zjedzenia dla jednej osoby...chyba ze sie ktos uprze, ale efetky niestety widac na ulicach:) Pozdrawiam z wziazgoracego New Jersey:) A Jagodka cudna I ten jezyk fancuzki ...bajecznie:)
OdpowiedzUsuńNo witam Cię zza Oceanu! A widzisz: Francuzki są szczupłe, bo nie ulegają serowym pokusom, a ja nie potrafię ;) Ale jest już lepiej....mniej ich jem:D
UsuńCo do porcji. Oj, tak - nawet ja jestem w stanie zjeść wszystko razem z przystawką. Jak to wygląda w USA - to mogę sobie jedynie wyobrazić...
Pięknie pokazujesz każde miejsce:) Widać, że bardzo się zżyłaś z Francja:) Może kiedyś i mnie będzie dane tam się udać i pozwiedzać te wspaniałe miejsca:) Pozdrawiam:)
OdpowiedzUsuńTu, gdzie mieszkam, jest bardzo specyficznie, ponieważ mieszkają ludzie z różnych stron świata. To region bardzo międzynarodowy i może właśnie przez to: tyle tu otwartości, szacunku dla innych? I może właśnie to jest jedna z cech, które tak uwielbiam tutaj. Oprócz tych powyżej ;)
UsuńNa pewno będzie Ci dane zobaczyć Francję ;)
Słyszałam, że biurokracja francuska pobiła naszą na głowę! :) Choć jakos trudno mi to sobie wyobrazić. ;) Poza tym Francja bardzo mi się podoba (kiedyś, po maturze pojechałam do Fr. i trochę pozwiedzałam) i chętnie bym jeszcze do niej pojechała. Nie dziwię się, że się zakochałaś w niej, w kuchni, języku, kulturze...
OdpowiedzUsuńMadziu, ciesz się nią jak dłużej - miał być rok, teraz perspektywa słuchania "parlania" się wydłuża. Jeśli daje Wam to radość - to korzystajcie i chłońcie jej smaki dalej! Tak cichutko "zazdraszczam", bo jak mówiłam, chętnie bym tak mosie pomieszkała przez rok lub trzy. :))
Buziak
Kurczę, bo może to zabrzmieć znowu kompleksowo: polska biurokracja przy francuskiej to pikuś ;)
UsuńCiesze się każdym dniem. Chłonę każdy dzień... Naprawdę:D
oo z tę biurokratyczną opieszałość poznałam też tu w Belgii,
OdpowiedzUsuńpięknie pięknie u Ciebie
też mam nadziję zobaczyć pora lawendy i wrzosów :)
Francja jest w tym lepsza.
UsuńBardzo chciałabym odwiedzić te piękne miejsca...:)
OdpowiedzUsuńpodpisuje sie pod powodami:))
OdpowiedzUsuńkasia z Alzacji
AAAA! Alzacja to moje marzenie! Mieliśmy teraz jechać z okazji 10 rocznicy ślubu właśnie d o Alzacji ( choć pierwotnie miała być Prowansja, ale dowiedziałam się, że Alzacja piękniejsza). Tylko takie rodzinne sprawy doprowadziły do tego, że muszę jechać do Polski... ale chyba mimo wszystko w październiku zrobimy jakąś krótką wycieczkę tam... Ojej. Alzacja!
UsuńJa tez wybieram się do Alzacji w drugiej połowie października i czekam na to niecierpliwie, bo bylam tam juz raz krotko w grudniu i bardzo mi sie podobalo. Ale ze jade sluzbowo, to na zwiedzanie bede miec tylko wieczory :) Byle nia padalo
UsuńPozdrawiam Nika
PS A wyobrazasz sobie jak bardzo ja bym byla zagubiona w polskiej rzeczywistosci gdybym tam teraz musiala wrocic po ponad 23 latach zycia w Paryzu :)) Co innego wpasc na weekend, a co innego wrocic na stale:)
Mnie nie trzeba namawiać! :)
OdpowiedzUsuń:D
UsuńMadziu, cudne zdjęcia, już pomijam, że jestem 3 razy bardziej głodna, uwielbiam sery!!!!!! i okiennice i krajobrazy i w ogóle jeszcze bardziej marzę o zobaczeniu Francji (tej poza Paryżem)... no a mama moja wciąż się zachwyca Alzacją, a jeszcze mnie tam nie zabrała!!!
OdpowiedzUsuńAch, widzisz, kolejna osoba, która Alzację chwali. Mam nadzieję, że damy radę tam pojechać. Jak nie jesienią to może na wiosnę?
UsuńFrancję uwielbiam. Jest to jedno z państ w którym mam nadzieję, że kiedyś przez dłuższy czas pomieszkam.
OdpowiedzUsuńI ja mam nadzieję, że jej szybko nie opuszczę ;)
UsuńPoczytałam z przyjemnościa i podpisuję sie oboma rękami. Kocham Francję :-) Kiedyś nawet cos tam mówiłam po francusku :-) i spędzałam cudowne wakacje w Prowansji. Ach, jak tęsknię po Twoim poście :-(
OdpowiedzUsuńgdybym nie była gdzie jestem byłabym własnie Tam :-)
Ach, staram się "naumieć" parlać po francusku, ale idzie mi to marnie. Dziecko się ze mnie śmieje ;)
UsuńProwansji jeszcze nie widziałam ,ale wszystko przede mną.
Pozdrawiam!
Ah mam to samo. Już nie tęsknię nawet ani nie chcę wracać do Pl. No dobra, może tylko czasami;) Ale jak tylko wyjadę z domu, to już i natychmiast chce wracać do tych moich szwedków i ich dziwności! Pokochałam ich całym sercem. A do Francji pewnie kiedyś się w końcu wybierzemy. Nie na zwiedzanie ale na przeżywanie klimatu, ludzi i atmosfery. No i na żaby oczywiście:))
OdpowiedzUsuńMój W. był w Szwecji kilka dni i był zachwycony klimatem i "dziwnością Szwedków";) Chętnie tam kiedyś pojadę, by pozwiedzać.
UsuńWoW! No teraz to już na pewno muszę przyjechać do Francji!
OdpowiedzUsuńW liceum miałam język francuski, wspominam bardzo mile i bardzo mi się podobał, ale niewiele już pamiętam, niestety.
Cudna relacja i zdjęcia, bardzo zachęcające!
Monromo, wpadaj! Żałuje, ze będąc w pierwszej młodości, nie uczyłam się tegoż języka.
UsuńWitam:) Ja stazem zdecydowanie krocej we Francji, ale jakos szybko sie zadomowilam:) Lubie ladowac baterie w mojej pieknej cudownej wsi,ale coraz czesciej bedac w Pl juz chce wracac do siebie czyli Francji...ach potwornie sie z tym czuje czasem...
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie i zapraszam do siebe:)
A ja się z tym dobrze czuję, choć nie pojmuję tego: jak można nie tęsknić za miastem, w którym żyło się 30 lat, a tęsknić za właściwie obcym krajem tak bardzo. Cha, cha! nie rozumiem samej siebie.
UsuńMy w tym roku spędziliśmy cudowny tydzień w Prowansji :) I najbardziej podobało nam się w małych wioseczkach, z których ruszaliśmy w góry i doliny :) Szkoda tylko, że na pola kwitnącej lawendy nie zdążyliśmy się załapać... Ale może następnym razem się uda :)
OdpowiedzUsuńProwansja była na liście wrześniowych wycieczek - z okazji naszej dziesiątej rocznicy ślubu, ale nie wyjdzie. Ale to nic. Będzie jeszcze przecież przyszły rok do pojeżdżenia tu i tam :)
UsuńWam się też zapewne uda, bo to był znak, by wrócić do Francji ;)
Uwielbiam Francję za różnorodność... Za wino, jedzenie i Paryż też! Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńOch, to jedzenie, wino, Paryż, kamieniczki, kwiaty...
UsuńMagdo, dla mnie mogłabyś wymienić pół powodu, nawet nie dziesięć, żeby zapuścić się w ten francuski krajobraz. Wcale nie dziwię się, że się tam tak przyjemnie zakorzeniasz. Pozdrawiam z daleka!
OdpowiedzUsuńW listopadzie bede mogla powiedziec ze spedzilam we Francji polowe mego zycia i to te dorosla, czyli bardziej swiadoma :) Nadal czuje sie Polka, ale Francja je moim krajem nie tylko dzieki paszportowi. Po prostu zapuscilam tu korzenie, tu jest moj dom, a nawet dwa, bo jeden jest tez na wsi (rodzinny mego meza).
OdpowiedzUsuńJedno z twoich zdjec powyzej pokazuje jeden z symboli Paryza, ktory znajduje sie doslownie 200m od "mojego paryskiego kawalka podlogi". Moze nawet przechodzilas pod moim domem?
Pozdrawiam Nika