Książki, które chcę Wam dzisiaj przedstawić, czytałam Jadze rok temu, ale dopiero teraz o nich piszę. Nie dlatego, że przez ten czas się zastanawiałam, czy warto, tylko z tego powodu, że nie miałam zorganizowanego tematycznie bloga i ciągle pisałam o czymś innym a temat ten odkładałam na później.. Ale odkąd ustaliłam sobie plan tego, co i kiedy będę pisała, wszystko mi idzie szybciej i łatwiej i przede wszystkim bardziej poukładanie.
Nie wiem jak Wy, ale ja na początku, kiedy zaczynałam czytać Jagodzie, korzystałam przede wszystkim z lektur, które znałam ze swoje dzieciństwa i wspominałam z wielką przyjemnością. Człowiekowi często się wydaje, że to, co minione, jest lepsze od tego, co obecnie powstaje. Ale okazuje się, że niekoniecznie tak musi być.
Kiedy wzięłam do rąk "Florka. Z pamiętnika ryjówki" Roksany Jędrzejewskiej-Wróbel od razu wiedziałam, że z takimi ilustracjami to MUSI być dobra lektura. No i się nie pomyliłam. To historia ryjówki - myszki z ryjkiem, która dostałą zeszyt w kratkę od swojego taty i postanowiła prowadzić w nim pamiętnik. Zapisuje swoje spostrzeżenia i sprawy, które wydają jej się istotne: na przykład gdzie się chowa czas, którego wciąż brakuje mamie albo opisuje historię, jak to pluszowego kotka Rysia porwał Bałagan, albo pan Kret podczas remontu "zniknął" kolory. Zauważa też, że rodzice się kłócą a potem godzą. Pamiętnik czyta się doskonale, bo napisany jest z humorem, a ilustracje do niego są doskonałym dopełnieniem książeczki.
Nie muszę zatem zapewniać Was, że druga część opowiadań Florki, tym razem w formie listów do jej przyjaciółki Józefiny, właśnie pod tytułem "Florka. Listy Do Józefiny" jest równie dowcipna jak i poruszająca ważne sprawy. Chociażby dziwne zachowanie roztargnionych rodziców. Okazuje się, że mama Florki jest w ciąży. Rozbawiła mnie do łez historia, kiedy to zmartwiona wyglądem swojej mamy i jej ociężałością Florka proponuje, żeby dzidziuś - zamiast w
mamusi - rósł w ogródku koło marchewek. bo tam by nie przeszkadzał i miałby dużo świeżego powietrza.
Albo rozmyślania Florentyny, co też rodzice niosą w drugim tobołku ze szpitala. Bo że w pierwszym rodzeństwo to wie. A może w drugim coś dla niej mama urodziła? Pieska albo pluszowego mamuta:), o co tak bardzo prosiła? Okazuje się, że w obu tobołkach przybyli
do domu dwaj braciszkowie: Lutosław i Ludomir. A Florka
nazwała ich Wyjcem i Wrzaskunem.
W tej części bardzo ciekawie i mądrze został pokazany problem posiadania młodszego rodzeństwa. Florka czuje się zapomniana i nie do końca podoba się jej rola starszej siostry. Rodzice kupują jej zatem...
W tej części bardzo ciekawie i mądrze został pokazany problem posiadania młodszego rodzeństwa. Florka czuje się zapomniana i nie do końca podoba się jej rola starszej siostry. Rodzice kupują jej zatem...
Nie będę zdradzała Wam całej fabuły. Musicie koniecznie przeczytać!
AAA! Jest jeszcze trzecia część "Florka. Listy do babci". Nie czytałyśmy jej, ale nadrobimy to!
Ostatnio naszła mnie ochota na bakłażany. Lubię patrzeć na ich piękny głęboki fiolet... W domu moim oprócz mnie tylko Franio dostrzega walory tego warzywa... Ale Franio dostrzega walory smakowe WSZYSTKIEGO co da się zjeść... A zanim przekona się, że czegoś się NIE DA zjeść, to sam organoleptyczne sprawdzi...
Ostatnio zrobiłam sobie prostą, kaloryczną i niezbyt lekkostrawną potrawę, jaka są smażone talary oberżyny. Ale co tam! Smaczne było, a krople żołądkowe są zawsze pod ręką.
Jutro poszukam inspiracji i coś ekstra zrobię;)
Już niedługo, już za chwilę wyjdzie najnowsza płyta Marii Peszek. Uwielbiam Jej muzykę, teksty, poczucie humoru. Z przyjemnością chciałabym zaprezentować najnowszy singiel tej Artystki!
Do widzenia się z Państwem i do poniedziałku!
Życzę udanej, pełnej relaksu niedzieli,
Jagodzianka.
Serii o Florce niestety nie znam, siostrzeniec był mały już dawno temu i nie miałam okazji mu tego przeczytać, a szkoda, bo opis brzmi zachęcająco :)
OdpowiedzUsuńBakłażany i Marię Peszek tez bardzo lubię.
Pozdrawiam :)
Jestem przekonana, że będziesz miała jeszcze wiele okazji, by poczytać Florkę ;)
UsuńCieszę się, że lubisz tak jak ja Peszek i bakłażany;)
Bakłażany baadzo lubię. Zawsze wychodziły mi za tłuste dlatego razem z innymi warzywami piekę je w piekarniku!
OdpowiedzUsuńJa je robię na patelni z bardzo niewielką ilością tłuszczu, ale w piekarniku też robię faszerowane;)
UsuńChce taka Florke!!!! O!
OdpowiedzUsuńJa to nawet nie mam "Plastusiowego Pamietnika", ktorego UWIELBIALAM!
Sis
Do widzenia!
Sis, jak puścisz młodego do polskiej szkoły, to Plastusiowy pójdzie na pierwszy ogień ;)
UsuńGdzie mój komentarz, no gdzie??? Ni ma :(
OdpowiedzUsuńMaryśka też mi bliska, ale tylko sezonowo, kiedy robi mi się melancholijnie. Wówczas w pracy warczą na mnie, żebym "wyłączyła to gówno". Taaaak, kultura, Panie!
No jak nie ma, jak jest!
UsuńMoja Jagna namiętnie śpiewa Maryśkę. Muszę jednak prowadzić cenzurę i kiedy śpiewa "Fuck you", to ją zagłuszam, śpiewając "Thank you" ;).
Podobnie jak Ty czytałam synom lektury,które pokochałam w dzieciństwie.Nowości też są dobre,byle wartościowe.
OdpowiedzUsuńBakłażany za mało wykorzystuję w kuchni,muszę sie poprawić.Pozdrawiam
Okazuje się, że jest naprawdę dużo wartościowych książek, tylko trzeba do nich dotrzeć. U mnie to często przypadek, bo eksponuje się albo reklamuje , niestety, chłam ;(
UsuńFajna ta Florka, dobrze sobie zapamietac, jak juz dojdziemy do tej polki wiekowej z Jagula ;)
OdpowiedzUsuńUważam, że spokojnie już możesz zacząć czytać ją Jagodzie. Jest napisana bardzo ładnym i łatwym językiem, no i te obrazki!
UsuńBakłażan to przepyszne warzywo. Ostatnio jadłam nawet pizzę z bakłażanowym dodatkiem i muszę przyznać, że bardzo mi smakowała :) Najbardziej podobają mi się inne nazwy tego warzywka jak gruszka miłosna i jajko krzewiaste :) A tak naprawdę bakłażan to psianka podłużna :)
OdpowiedzUsuńOj tak pisanka podłużna i gruszka miłosna to moje faworyty;)
Usuń