sobota, 8 września 2012

KRZESEŁKO JESZCZE RAZ oraz POWSPOMINAĆ CHCĘ...

Bonjour.
Nie wiem, czy taka ilość postów w tygodniu jest dla mnie i dla Was zdrowa;)... Śmiem wątpić.
Na początku miałam w planach podjąć temat literacki, ale wielokrotnie zostałam prze Was poproszona o bardziej szczegółowe zdjęcia Franka krzesełka.
Porobiłam zatem szybciutko, bo uważam, że przedmiot ten  doskonale się sprawdził i sprawdza. Jak już wspominałam, w domach, gdzie przestrzeń kuchenna jest mała, to doskonałe wyjście z sytuacji. Fantastycznie też można je wykorzystać w czasie podróży. 
Ad rem jednakże. Głównie byłam proszona o pokazanie, jak się zapina krzesełko. Z tyłu i  pod spodem są regulowane pasy.


Na tacce jest zabawka, którą dziecię może się zająć zanim przygotujemy mu jedzenie. Następnoe ściągamy i mamy swoisty stoliczek.

 Tackę możemy także ściągnąć i przysunąć dziecko do stołu. Jeśli stół będzie jeszcze za wysoki, to pod spodem jest taki "dinks", który podnosi krzesełko .
Dodatkowo zielone oparcie można złożyć, pasy spiąć i założyć na ramię i iść z nim na przykład do stolika na parkingu, albo do znajomych. Ja tak często robię, ponieważ nauczyłam Jagodę jak i teraz Franka, że jemy w jednym miejscu. Uważam, że bieganie za dzieckiem z jedzeniem jest totalną porażką. Franek zresztą, gdy widzi krzesełko, od razu chce się sam zapinać i w miarę spokojnie (chyba że się sprawa przedłuża) czeka na jedzenie. Nie znaczy to, że On na innym krześle niczego nie zje. To dziecko, które zje wszystko i wszędzie ;) Zresztą Jego pierwsze i jedyne - jak dotąd -  zdanie brzmiało: "Mama da mniam, mniam".
***


Gdyby żył, obchodziły wczoraj 56 urodziny. Rysiek Riedel - najwspanialszy wg mnie polski bluesman. Człowiek, którego teksty do dziś przenikają moją dusze, serce  i umysł.
Franio mój swoje pierwsze "tanu, tanu" właśnie rozpoczął przy utworach DŻEMU...





"Zawsze warto być człowiekiem, choć tak łatwo zejść na psy"
Jagodzianka.

4 komentarze:

  1. Cudnie, że Rysia zamieściłaś, mnie udało się jeszcze zobaczyć Ryśka żywego na koncercie w Jarocinie...Kocham Dżem!
    Franek rośnie jak na drożdżach, moja córka je już przy stole, czasem w krzesełku, u mnie też bieganie za dzieckiem z jedzeniem nie wchodzi w grę.

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja też miałam okazję być na Jego koncercie. Potem to już tylko wizyta przy grobie, niestety...
    Oj, tak. Franio rośnie. właśnie przeglądałam Jego zdjęcia sprzed pół roku, aż się wierzyć nie chce, że przez tak krótki czas, tak bardzo się dziecko zmienia!
    Z tym bieganiem... Staram sie wychowywać tak dzieciaki, by jedzenie było dla nich przyjemnością odkrywaniem i poznawaniem smaków, konsystencji i kolorów. Takie bieganie i wpychanie dziecku jedzenia sprawia, że ono nawet nie konotuje, co ma w buzi i potem mogą wypływać różne "hocki klocki" z tym karmieniem...

    OdpowiedzUsuń
  3. I faktycznie to krzesełko jest stabilnie zamocowane? Moje dziecko strasznie się wierciło przy jedzeniu, ogólnie jak siedzi to się wierci (ma to po mnie zresztą, nie umiem usiedzieć w jednej pozycji i albo nogi podwijam albo co - i widzę, że on ma to samo). Nie, że się niecierpliwi, czy ucieka, po prostu kilka-kilkanaście razy zmienia pozycję. Przy takim mocowaniu na paski bałabym się, że runie razem z krzesełkiem.
    Co prawda na takie krzesełka i tak jest już za duży, a my jak było potrzebne kupiliśmy drewniane rozkładane krzesełko, z którego zresztą nadal korzysta, tylko w wersji rozłożonej - super się sprawdza przy malowaniu farbami na przykład, bo ma spory blat (to był warunek przy wyborze :) )

    I u nas też nie ma ganiania za dzieckiem z jedzeniem (tępię to u dziadków, bo oni koniecznie muszą mu wcisnąć coś zawsze, nawet jak dziecko nie chce)

    OdpowiedzUsuń
  4. Musiałby mieć taką siłę, by przewrócić krzesło, ponieważ po zapięciu i ściśnięciu pasów krzesełko staje się integralną częścią krzesła dużego i nawet jeśli dziecko się wierci, to nie ma szans, by zsunęło się krzesełko z tego krzesła.Najwyżej może przesunąć całe krzesło.
    Jagna korzystałam chyba właśnie z takiego krzesła - o którym wspominasz - takie tradycyjne. I powiem Ci ,że kilka razy by właśnie z niego spadła, bo się przechylało wraz z nią. Fakt, że córa moja siedziała w nim do... trzeciego roku życia, bo lubiła. Dopiero gdy przestała się do niego mieścić i było to już dla niej niebezpieczne, zaczęła siedzieć w normalnym krześle. I wierci się tak samo jak Twoja Pociecha ;)

    OdpowiedzUsuń