Dziś dzień taki leniwy. Deszczyk siąpi, nic się nie chce... Chce się jedną tylko rzecz: spać! Szczególnie gdy MO (Mały Obywatel), czyli Franio przez cała noc daje znać o sobie. A raczej Jego zęby. Wychodzi Mu właśnie druga dwójka. Druga! A gdzie i kiedy reszta? I czy wszystkie mają zamiar tak długo i boleśnie wychodzić? Dobra, już dobra... nie narzekam ;) Włączam swój optymizm a wraz z nim mam do polecenia książkę.
W obecnych czasach, patrząc na te wszystkie bestsellery, można zwątpić w literaturę. Jedna młoda dama proponuje być sexy mamą, zaś inny już niemłody dżentelmen pokazuje, jak być młodym, młodszym... coraz młodszym. Wiecie, taki powrót do przeszłości;) Każdy, kto się zwie celebrytą, winien popełnić jakiś jeden twór książkopodobny I tak popularne nastolatki prezentują swe biografie (!) a znani z tego, że są znani, piszą, że są znani. Masakra! Tak, tak, wiem, że masakra to krwawe starcie zbrojne lub rzeź ludności, ale wybaczcie, dla mnie tego typu publikacje są rzezią na literaturze przez duże L.
Ale wśród tej sterty chłamu można znaleźć coś warte przeczytania. "Wyśpiewam wam wszystko" Urszuli Dudziak mam na myśli. Ta niezwykle utalentowana wokalistka, bazując na swoich pamiętnikach pisanych już we wczesnej młodości, przedstawia nam swoje barwne życie, które spędziła u boku takich sław jak Michała Urbaniaka, który był Jej mężem, czy Jerzego Kosińskiego - niesamowitego pisarza i partnera jazzmanki. Wspomnienia pisane są w sposób bardzo lekki, z dużą dawką humoru. To, co mnie jednak najbardziej zauroczyło w tej książce, to niesamowity optymizm Dudziak, jej miłość do świata, ludzi. To przekonanie, że wszystko może się udać. Fantastyczne jest to, że mając kompleksy i tak trochę nie wierząc w siebie, tyle osiągnęła. I ja myślę, że właśnie stoi w miejscu, w którym jest teraz dzięki swej ufności, wierze, że jak się chce coś osiągnąć, to można, tylko trzeba działać. Przykładów na to jest podanych wiele w tej biografii. I właśnie ze względu na tę pogodność samej autorki chciałabym Wam polecić tę książkę. Czytając ją, cały czas się uśmiechałam i nawet uwierzyłam, że jeszcze dużo możliwości przede mną i nic nie jest stracone. Może wy również?
Okładka, na której widnieje uśmiechnięta wokalistka, jest kolejnym dowodem na to, że u Urszuli Dudziak jest coraz lepiej. Że Ona się dopiero rozkręca! A ma już lat... Ach, czy to ważne? Na pewno skończyła 18 ;)
To jak już mamy taki smakowity kąsek literacki, to podejmę wątek kulinarny. Ostatnio wspominałam Wam o smakowitym bakłażanie. Postanowiłam zrobić takie danie, by i W. zmienił zdanie na temat tego warzywa. Co prawda dalej nie przepada za oberżyną, ale tę potrawę uznał za bardzo smaczną. Przepis zaczerpnęłam, oczywiście, z KWESTII SMAKU troszkę go modyfikując.
BAKŁAŻAN ZE SPAGHETTI
- 2 łyżki oliwy z oliwek do smażenia;
- 1 bakłażan, pokrojony w kostkę;
- 2 pomidory, sparzone i obrane a następnie pokrojone w dużą kostkę;
- 4 łyżki orzechów włoskich;
- 1/2 szklanki rodzynek;
- 1/3 szklanki bulionu;
- garść świeżej bazylii;
- oliwa z oliwek extra virgin do polania, w ilości - do smaku;
- sól i świeżo zmielony pieprz;
- szczypta pieprzu kajeńskiego;
- 100 g makaronu typu spaghetti.
Na
patelni rozgrzewamy oliwę, dodać bakłażan i mieszając od czasu do czasu
smażymy przez około 4 minuty na średnim ogniu, aż będzie ładnie
zrumieniony i jędrny w środku. W połowie smażenia, solimy. Dodajemy następnie rodzynki,
orzechy oraz pomidory. Wszystko doprawiamy solą, świeżo zmielonym pieprzem oraz szczyptą chilli.
Wlewamy bulion, mieszamy i smażymy przez około 4 minuty, aż
rodzynki zmiękną, a cały płyn prawie wyparuje. W międzyczasie gotujemy makaron w osolonej wodzie.
Odcedzony makaron wkładamy na patelnię z bakłażanem i mieszamy. Posypujemy bazylią i polewamy oliwą z oliwek extra virgin do smaku.
Odcedzony makaron wkładamy na patelnię z bakłażanem i mieszamy. Posypujemy bazylią i polewamy oliwą z oliwek extra virgin do smaku.
Post dziś zaczęłam od jednej Uli za skończę na drugiej.
Jak zauważyliście zapewne wygląd mojego bloga ie zmienia. Kieruję się przede wszystkim tym, by był przejrzysty i czytelny dla Was, a dla mnie poukładany;) Nie podjęłabym się tych zmian od strony technicznej nigdy, gdyby nie doskonałe porady ULI PHELEP , która w bardzo przystępny sposób tłumaczy tworzenie bloga od strony technicznej (co mnie akurat zainteresowało), ale i od strony merytorycznej. Jeśli zatem macie jakieś problemy, pytania, zajrzyjcie do Niej koniecznie!
Mam nadzieję, że zmiany u mnie Wam się spodobały? Powiedzcie, że tak! ;)
To co tak muzycznie zakończymy dzisiejszy wieczór sobotni muzycznie? Ulą?
To co tak muzycznie zakończymy dzisiejszy wieczór sobotni muzycznie? Ulą?
Miłej niedzieli Wam życzę i do widzenia się z Państwem,
Jagodzianka.
1) myslalam, ze ugotowalas bigos; upraszalabym slac natychmiast! ;)
OdpowiedzUsuń2) pozyczysz? pliiiz!
3) do Uli Ph. pewnie zajrze, bo "chodzi" "to" za mna juz od jakiegos czasu...
4) spodobaly! :)))
1."Gar z bigosem, grochem i kapustą" to cykl moich postów o kuchni,literaturze oraz muzyce;);
Usuń2. Pożyczę.
3. Zajrzyj!
4. Super!
Ula Dudziak jest kobietą bez barier i ograniczeń. Idzie przez życie własną drogą, a to naprawdę rzadko spotykana wartość.
OdpowiedzUsuńMoja córka ma drugie imię Ula - po nieżyjącej babci
Tacy ludzie po prostu kochają siebie i żyją ze sobą w zgodzie;)
UsuńNo tak, teraz prawie każdy, kto potrafi pisać i chociaż raz pojawił się na Pudelku bierze się za pisanie książki. Dobrze jednak, że w stercie tych bzdur można znaleźć jeszcze coś sensownego, co warto przeczytać.
OdpowiedzUsuńTylko trzeba się naszukać ;)
Usuńszanują się przede wszystkim, czego chyba nie da się w pełni osiągnąć pracując "na etacie"
Usuńups, nie w tym miejscu co trzeba dodałam komentarz
Usuńwitam :) mam do ciebie pytanko o strone "ulubione blogi", jak to zrobias na podstronie? tez bym tak chciala zrobic, ale nie wiem jak :(
OdpowiedzUsuńSkopiowałam swoją listę paska bocznego i wkleiłam na stronę.
UsuńMuszę Ci jednak powiedzieć, że chyba wrócę do starej listy, ponieważ na stronie nie robią się uaktualnienia wpisów (chyba, że się robią, ale ja nie odkryłam jak ;)) i musiałabym zaglądać do każdego bloga, by zobaczyć , czy jest jakiś nowy post a to zajmuje trochę czasu :P
w takim razie chyba zostane przy "zwyklej" :)
UsuńNie czytałam tej książki. Ale Panią Dudziak spotkałam na tegorocznych Targach Książki w Warszawie :) Rozdawała nie tylko autografy, ale też uśmiech i bijący od niej optymizm :) Ja mam w ogóle taką "przypadłość", że nigdy nie czytam tego, co akurat czytają wszyscy i nie wtedy, kiedy wszyscy ;)
OdpowiedzUsuńA to szczęściara z Ciebie!
UsuńJa z tym czytaniem z opóźnieniem miałam w liceum, gdy był szał zwany whartonmanią ;)
Dudziakowa czeka u mnie w kolejce już od wakacji, ale już niedługo... się doczeka.
OdpowiedzUsuńCo do pisania książek, to masz świętą rację - ogromna liczba "talentów" literackich ujawnia się właśnie wśród celebrytów. Hmm, może jakoś dołączę do nich i też odkryję w sobie talent literacki :)
Jako raczkująca blogerka na pewno zajrzę na stronę Uli, dzięki za namiar.
Pozdrawiam -ącą Optymistkę
Ewa
O, ja ten przepis uwielbiam i też trochę modyfikuję, ale inaczej ;) Ale bakłażany jemy praktycznie w każdej postaci i bardzo często, bo lubimy i już (tzn, ja lubię, a chłopcy nie narzekają ;) )
OdpowiedzUsuń